Józef Tischner – Wdzięczność

Wyobraźmy sobie dwoje małych dzieci. Pierwsze dziecko pochodzi z domu zasobnego we wszelkie bogactwa, drugie z domu ubogiego. Pierwszemu dajemy w prezencie czekoladę i drugiemu dajemy w prezencie czekoladę. Pierwsze jest jakby trochę zawiedzione, że otrzymało tylko tyle, natomiast drugie jest uszczęśliwione. Mówimy wtedy zazwyczaj: to dziecko jest pełne pretensji, tamto dziecko jest pełne wdzięczności.

Tak jest nie tylko z dziećmi. Sytuacje takie zdarzają się również pośród dorosłych. Gdy człowiek zetknie się z jakimkolwiek dobrem, z darem chleba, darem dobrego słowa, z pomocą swego sąsiada, może bądź wyrażać głośno wdzięczność, bądź oburzyć się, że tyle tylko otrzymał. Człowiek staje w obliczu wyboru dwóch sposobów bycia: sposobu bycia według wdzięczności lub sposobu bycia według pretensjonalności.

Czym jest wdzięczność? Wdzięczność to dawanie przez człowieka świadectwa temu, że człowiek całkowicie bez własnych zasług otrzymał dobro, które go zbudowało. Tale więc wdzięczność zaczyna się od odkrycia, że ku człowiekowi naprawdę przywędrowało jakieś dobro. Zazwyczaj dobro to wyszło od drugiego człowieka. Tak więc wdzięczność jest świadectwem o dobroci innych ludzi, ludzi, którzy stali się sprawcami naszego dobra. Patrząc na: człowieka poprzez pryzmat wdzięczności, widzimy w tym człowieku przede wszystkim to, że jest on człowiekiem dobrej woli. Z dobrej woli, bez nadziei na odpłatę, ktoś drugi ofiarował nam część swojego serca. Stąd bierze się we wdzięczności jakiś ukryty podziw dla ludzi i dla świata. I jeszcze jeden moment wdzięczności. Ten, kto jest wdzięczny, dąży do tego, aby się „odwdzięczyć” aby za dobro odpłacić dobrem, za mądre słowo mądrym słowem, za sprawiedliwość sprawiedliwością. Nic tak nie buduje człowieka jak wdzięczność. Żyjąc w postawie wdzięczności, człowiek zapomina o samym sobie, bowiem myśli o innych, którzy byli i są dla niego dobrzy. Ale takie zapomnienie o sobie wcale nie doprowadza do ruiny człowieka, lecz przeciwnie do jego odbudowy i przebudowy. Człowiek staje się jakiś jasny w swoim wnętrzu i jasnością tą promieniuje wokół siebie, głosząc samym swym istnieniem chwałę życia.

Przeciwieństwem wdzięczności jest pretensjonalność. Polega ona na ciągłym niezadowoleniu ż tego, co się otrzymało. Człowiekowi wydaje się, że otrzymał zbyt mało, albo że tego, co otrzymał, nie otrzymał szczerze, że mu dano „z łaski”. Człowiek sieje wokół siebie zgorzknienie i staje się coraz bardziej podejrzliwy. Jakby się wstydził uznać tę oczywistą prawdę, że w każdej chwili swego życia zależy od innych, od mądrości i pracy drugiego człowieka.

Zawsze więc, w każdej życiowej sytuacji, przy każdym spotkaniu z drugim człowiekiem, dane są mam do wyboru dwie postawy wobec dobra, które ku nam dochodzi: bądź postawa wdzięczności, bądź postawa pretensjonalności. Wybór wcale nie jest łatwy, zwłaszcza, gdy człowiek znajduje się w stanie choroby. W tym momencie ciśnie się na jego usta trudne pytanie: Dlaczego? Stąd wydaje się, że tym częściej i tym bardziej dogłębnie powinien człowiek w tej właśnie chwili uprzytamniać sobie rozmaitość dóbr, które zdołał dotąd otrzymać, I to wcale nie po to, aby obnosić się wszędzie ze swoim „dziękuję”, lecz raczej po to, aby się wewnętrznie przemienić, aby rozjaśnić sobie duszę, rozjaśnić przestrzeń wokół siebie, aby pogłębić zaufanie do mądrości życia.

Wdzięczność to wdzięk duszy — powiedział H. Bergson. Nikt z nas nie dopraszał się na ten świat. Świat został człowiekowi dany darmo. Człowiek będąc już na świecie odkrył po jakimś czasie, że świat jest piękny, ciekawy, niewyczerpalny. Człowiek przywiązał się do świata, do życia, do ludzi. Jest na ziemi tyle różnych krajobrazów! Są tu także inni ludzie. Ludzie ci również zostali człowiekowi dani za darmo. Rodzice, bracia, przyjaciele… Rodzice nie liczyli nieprzespanych mocy, przyjaciele nie liczyli podanych w potrzebie rąk. Wszędzie wokół siebie odkrywa człowiek przygotowany mu przez innych świat, świat zbudowany trudem ludzkiej pracy. Były drogi, po których kroczył, były szkoły, do których uczęszczał, nawet te szpitalne łóżka i te lęki, które spożywa, przychodzą do człowieka jako dar pracy i poświęcenia całych pokoleń. Zawsze żyje się kosztem tych, co byli przed nami. Ale bodaj największym darem dla człowieka są ci ludzie, w ręce których mógł człowiek złożyć swe najskrytsze nadzieje. Oni to są dla niego oparciem w trudnych chwilach życia. W tym przypadku wdzięczność staje się niemal koniecznością. Wdzięczność za prawo, jakie dał nam drugi człowiek, za prawo do złożenia w nim naszej najskrytszej nadziei, jest najpiękniejszą i najbardziej zaszczytną formą naszego ukochania drugich.

Człowiek znalazł się w sytuacji, że więcej otrzymał, niż zdoła zwrócić. Choćby jego życie trwało nie wiem jak długo, nigdy nie zdoła odpracować pracy pokoleń, które budowały mu świat, formowały
umysł, kształtowały serce, Dlatego jeden z największych w dziejach świata znawców duszy człowieka dał ludziom taką mądrą radę: „darmo otrzymaliście, a więc darmo dawajcie”.

 


Wszystkie opublikowane fragmenty rozważań księdza Tischnera: