Zapraszamy do lektury “Nowego Średniowiecza” autorstwa Mikołaja Bierdiajewa, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli idealistycznej filozofii rosyjskiej, który szuka prawdy chrześcijańskiej jako jedynej absolutnej prawdy, z której wypływa, jako logiczna konieczność – sprawiedliwość chrześcijańska. Autor stawia problemy i rzuca zwarte rozwiązania wskazując czytelnikowi drogi przez bogaty labirynt zagadnień. Wysiłek włożony w poznanie “Nowego Średniowiecza” może stanowić nieocenione korzyści dla własnego rozwoju duchowego.
ROZDZIAŁ VII
Socjalistyczne tendencje cechują naszą epokę. Przenikają one nie tylko życie polityczne i ekonomiczne, ale całą współczesną kulturę, całą współczesną moralność; stanowią pewien sposób odczuwania życia. Socjalizm to niejako drugie oblicze indywidualizmu, konsekwencja rozkładu i rozproszkowania indywidualistycznego. Socjalizm tkwił jako dialektyczna konieczność na drogach atomizacji społeczeństwa: istnieje pewien układ pierwiastków, który nie może nie prowadzić do socjalizmu. Socjalizm i indywidualizm są jednakowo wrogie organicznej koncepcji świata. Socjalizm stanowi jaskrawy objaw końca renesansu; znika tam swobodna gra nadmiaru twórczych sił człowieka współczesnego. Siły ludzkie razem powiązane muszą koniecznie zależeć od określonego centrum i jeżeli to centrum przestaje być religijne, staje się socjalne. Patos indywidualistycznej twórczości zostaje zastąpiony patosem przymusowej i zorganizowanej pracy kolektywu, indywidualność zostaje podporządkowana kolektywom, masom. Obraz człowieka został zatuszowany przez pozbawiony określonego oblicza kolektyw.
Nadmiar twórczości ustąpi odtąd miejsca ujednostajnieniu. Punkt ciężkości życia przenosi się do dziedziny ekonomicznej; jeśli chodzi natomiast o naukę i sztuki, o najwyższą kulturę twórczą, o duchowe wartości, to uznano je za „odbicie”. Człowieka przeistoczono w kategorię ekonomiczną.
Podstawa socjalizmu jest humanistyczna, humanistyczmem pochodzenie; zrodzony przez humanizm czasów nowożytnych byłby czemś niemożliwem bez autoafirmacji człowieka i bez przeniesienia punktu ciężkości życia w sferę zagadnień ludzkiego dobrobytu. W socjalizmie dochodzi humanizm do swojej negacji. Świadomość klasowa proletariatu jest świadomością niemającą nic wspólnego z humanizmem, jest antyhumanistyczna. Miejsce człowieka zajęła w istocie klasa. Wyparto się wartości człowieka, jego indywidualnej duszy i jego indywidualnego przeznaczenia. Człowiek staje się narzędziem społecznego kolektywu, środkiem jego rozwoju. Humanizm był ojcem humanitaryzmu tylko jako dyspozycji moralnej. Humanitaryzm ten był panowaniem człowieka uznającego cnotę „złotego środka”. Socjalizm proletariacki rozkłada tę cnotę, jest końcem humanitaryzmu, oskarżeniem złudzeń, które zawierał. Socjalizm potępia najwyższe przejawy humanizmu: humanistyczną naukę i sztukę, moralność, słowem, humanistyczną kulturę w całości. Wali się w gruzy cały gmach humanizmu; obnażają się jego fundamenty. Fundamentem tym okazuje się dziś ekonomika, interesy gospodarcze klas. W istocie z chwilą oderwania człowieka od duchowego ośrodka życia i od duchowych źródeł pozostała życiu tylko materialna podstawa, a szczyty jego są kłamstwami. Człowiek rozkłada się na szereg interesów, sama natura człowieka (człowieczeństwo) znika, rozpada się na strukturę klasową.
Słowem Marks miał rację w odniesieniu do burżuazyjnego społeczeństwa XIX wieku. „Człowieczeństwo”, w którem Herder widział cel historii, było tam przedmiotem rozkładu, podstawa ekonomiczna odgrywała zasadniczą rolę, a cała wyższa kultura nazbyt przypominała „refleks”. Materializm ekonomiczny był tylko wyrazem stanu społeczeństwa w tej epoce, jego duchowego upadku i podporządkowania się materialnej stronie życia. Zamykał się w tem rozkład humanizmu dokonywany od wewnątrz, koniec Renesansu, upadek iluzorycznego panowania humanitaryzmu, wskazanie, że człowiek nie może być twórcą, oderwawszy się od Boga i wystąpiwszy przeciw Niemu. Cywilizacyjne skutki socjalizmu wykazują, że jest on niewątpliwym końcem Renesansu. Duch socjalizmu oznacza śmierć ducha Renesansowego. Według socjalizmu życie ludzkie nie jest aktem twórczym sztuki człowieka, nie jest wolną grą nadmiaru jego twórczych sił. Renesans był arystokratyczny. Stanowił dzieło ludzi, których nie gnębiła walka o byt. Dla socjalizmu, skazującego na śmierć wszelki arystokratyzm, życie człowieka jest funkcją twardej konieczności i pracy kolektywnej. W systemie socjalistycznym nie pozostaje żaden nadmiar twórczości, która nie byłaby znormalizowana i podporządkowana ośrodkowi materialnemu życia. Renesans proklamował prawa człowieka, indywidualności ludzkiej, przede wszystkiem w nauce i sztuce, w życiu intelektualnem i wreszcie w życiu politycznem. Socjalizm przeciwstawia prawom człowieka prawa zbiorowości, która nie jest ludzkością, gdyż cechują ją rysy nieludzkie. W kolektywizmie, który jest wynikiem historycznej dialektyki humanizmu, widzimy w prochu wszystkie prawa człowieka, nie wyłączając wolności myśli, która uzasadniła w swoim czasie Renesans. Wszelka forma myśli ograniczana tam jest przez przymus i podlega wyznaniowej centralizacji społecznej; znaczy to, że łącznie z kolektywizmem nastąpił nawrót do średniowiecza, ale już w oparciu nie o podstawę religijną, tylko materialistyczną, antyreligijną.
Koniec Renesansu, który świadczy o wyczerpaniu i zagładzie zasady osobowości w społeczeństwach ludzkich, zasady twórczej inicjatywy jednostki i odpowiedzialności indywidualnej, jest triumfem zasady kolektywu. Ten koniec Renesansu występuje nie tylko w socjalizmie, ale też i w anarchizmie, który jest niemniej charakterystycznem zjawiskiem naszej epoki. Historię nowożytną, zrodzoną przez Renesans, cechował bogaty rozkwit Państwa. Różni się ona tem od Sredniowiecza, które miało dość słabe uświadomienie państwowe. Średniowiecze było międzynarodowe, uniwersalistyczne. Czasy nowożytne są okresem państw narodowych. W podstawie państw nowożytnych tkwi autoafirmacja człowieka, występuje ona początkowo w monarchiach, a potem i w demokracjach. Jednakże humanistyczne państwa narodowe czasów nowożytnych noszą w sobie zarodki własnej negacji. Humanistyczna demokracja podważa religijne podstawy państwa i stwarza warunki do jego anarchistycznego upadku. Anarchizm jest końcem Państwa — dziełem Renesansu. W anarchizmie przejawia się nie tylko autonegacja państwa humanistycznego, ale także autonegacja i zniszczenie zasady osobowości; jest to definitywna klęska indywidualizmu u szczytu jego pozornego triumfu. Zasada osobowości była ściśle i nierozłącznie związana z zasadą Państwa. W anarchizmie triumfuje ślepa siła masy, wroga jednostce i Państwu. Duch anarchizmu nie jest duchem twórczym, cechuje go nienawistna i mściwa wrogość miast pełna rozkwitu twórczość. Anarchizm chciałby zburzyć to wszystko, co stworzył Renesans. W anarchizmie tkwi odwet za wszystkie kłamstwa humanizmu. Kiedy społeczeństwa ludzkie ogarnęło pragnienie równości, z tą chwilą rozpoczął się zmierzch wszelkich przejawów Renesansu, wszelkiego nadmiaru sił twórczych. Patos równości jest patosem zawiści; jest to zawiść wobec utwierdzonego bytu innego, a niemożność utwierdzenia go w sobie samym. Namiętność równości jest namiętnością niebytu. Społeczeństwa nowożytne opanowała namiętność, która polega na przesunięciu punktu ciężkości egzystencji z twórczej afirmacji, stanowiącej byt w każdym, do zawistnej negacji bytu w innym. Takie są oznaki upadającego społeczeństwa.