Modlitwa duchowa adopcji dziecka poczętego: cuda dzieją się na naszych oczach

Modlitwa duchowej adopcji dziecka poczętego wyprasza dar potomstwa, scala rodziny, bywa też rodzajem ekspiacji za grzech aborcji. Kto raz włączył się w to dzieło, odnawia je nieustannie, bo liczy się cel: ratunek dzieci zagrożonych zabiciem w łonie matek.

Do Centralnego Ośrodka Duchowej Adopcji na Jasnej Górze zgłosiła się kobieta, która trzy miesiące wcześniej pochowała swojego męża. „Byliśmy bezdzietnym małżeństwem” – wyjaśniła na wstępie i opowiedziała, że w chwili śmierci jej mąż kilkukrotnie powtórzył słowa: „Ile tu dzieci! Skąd te dzieci?”.

Początkowo – jak tłumaczyła – nie zastanawiała się nad ich znaczeniem. Później zrozumiała. Mąż kobiety przez wiele lat modlił się za dzieci poczęte, których życie było zagrożone zabiciem w łonie matek. „Wtedy podchodziłam do tego sceptycznie, jednak dziś myślę inaczej” – wyznała, deklarując chęć włączenia się w dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego (DADP), bo ta modlitwa – co podkreśliła – ma wielki sens: ratuje życie.

Dar od Boga

Agata z mężem do DADP przystąpili w latach narzeczeństwa. „Moment uroczystego ślubowania był dla nas wielkim przeżyciem” – wspomina. Przyznaje zarazem, że choć świadomość modlitewnej odpowiedzialności za życie dziecka była nie lada wyzwaniem, szybko przyszły jej owoce. – „Codzienna modlitwa wzmocniła naszą więź z Bogiem, pozwoliła przezwyciężyć wiele pokus, a przede wszystkim – co sprawiło nam szczególną radość – dotrwać w czystości do ślubu”.

Po zawarciu sakramentu małżeństwa postanowili adoptować duchowo kolejne, trzecie już dziecko. Wspólnie podjęte zobowiązanie jeszcze bardziej zbliżyło ich do siebie i – czego nie ukrywa – pomogło przetrwać pierwsze kryzysy. Kiedy podjęli czwartą adopcję, okazało się, że sami oczekują narodzin dziecka. „Nasza radość była ogromna” – podkreśla Agata.

Będąc w trzecim miesiącu ciąży, kobieta zachorowała na różyczkę i zapalenie płuc. W opinii lekarza ciążę należało natychmiast usunąć, ponieważ zagrażała życiu matki, a i ryzyko upośledzenia dziecka było znaczne. „Jak boleśnie to przeżyliśmy, wie jedynie Pan Bóg, do którego ze zdwojoną gorliwością zaczęliśmy się modlić” – wspomina, zauważając jednocześnie, że ich zawierzenie Bogu rosło w miarę zbliżania się terminu rozwiązania. „Jednak niespodzianki, jaką przygotował dla nas Dawca Życia, nie bylibyśmy w stanie przewidzieć” – zastrzega Agata. W dniu, kiedy skończyli czwartą duchową adopcję, narodził się ich… zdrowy i radosny synek.

Nie czyńcie tego!

„Proszę pani, to dziecko żyje dzięki duchowej adopcji” – usłyszała od matki z maleńkim synkiem animatorka duchowej adopcji, która rok wcześniej w tej samej parafii wygłosiła konferencję na temat dzieła DADP. Dzieląc się swoją historią, młoda kobieta wyjawiła, że przed rokiem, słuchając prelekcji, była już w ciąży, ale nie chcieli z mężem przyjąć tego dziecka. Jednak podczas Mszy św., kiedy animatorka mówiła o dzieciach jako o wielkim darze od Boga, mieli wrażenie, że w intencji ich dziecka już ktoś codziennie się modli. „Nie wyobrażałam sobie, aby teraz moje łono miało być grobem dla mojego synka” – wyznała.

Opowiadając o spotkaniu z młodą matką, animatorka przyznała, iż często zdarza się, że po konferencjach podchodzą do nich starsi ludzie i, płacząc, pytają, dlaczego wcześniej nikt nie powiedział im o wartości ludzkiego życia i konsekwencjach zabicia dziecka. „Wiele kobiet, które dopuściły się aborcji, pragnie krzyczeć dziś: «nie czyńcie tego!»” – podsumowała.

Było ich tak wiele

Anna z racji życia za klauzurą nie może dzielić się świadectwem owoców DADP podczas spotkań z wiernymi. Dlatego do jasnogórskiego centrum adopcyjnego przesłała list.

„Pierwsze dzieciątko adoptowałam w 2000 r., gdy znalazłam przypadkiem ulotkę w kościele. Po trzeciej adopcji pomyślałam, że już wystarczy” – pisze. Tyle że po dwuletniej przerwie dzieci jakby same dopomniały się o modlitwę… Zakonnicy przyśniły się płaczące i cierpiące niemowlęta. „A było ich tak wiele, jakbym miała przed sobą morze tych dzieci” – opisuje, dodając, iż w tym śnie ktoś wytłumaczył jej, że są to dzieci niechciane i niekochane.

A ponieważ sen wydawał się realny, choć – jak wyznaje – z zasady w nie nie wierzy, s. Anna uznała, iż powróci do adopcyjnej tradycji. Tak też uczyniła i dodatkowo mówiła o śnie, licząc, że może w ten sposób również innych zachęci do włączenia się w DADP. Kiedy o swoich doświadczeniach opowiedziała rodzinie podczas ich wizyty w klasztorze, ojciec wręczył jej list z prośbą, by odczytała go po ich wyjeździe. Informował w nim córkę, że jeszcze przed ślubem zabili z matką swoje pierwsze dziecko. Mama Anny miała wówczas 17 lat. Pisał, że jako rodzice do dziś bardzo tego żałują…

„To, co wyznał w liście, było ważne, ale nie wyczułam łaski sakramentu spowiedzi. I, rzeczywiście, okazało się, że tata nigdy się z tego nie spowiadał i przez 30 lat w takim stanie przyjmował sakramenty, w tym małżeństwa. A myśmy nie mogli nadziwić się w domu, że on przyjmuje sakramenty, a jest tak trudnym człowiekiem” – opisuje córka. Po jej namowach ojciec odbył spowiedź, a doznane przebaczenie – jak wyznaje – odmieniło go: odtąd świadomie przygotowuje się do sakramentów, modli się i dużo rozmyśla o Bogu. „Adoptował też duchowo naraz dwoje dzieci, choć tłumaczyłam mu, że można tylko jedno…”.

Zakonnica dzieli się jeszcze jednym cudem związanym z DADP. Jej starszej siostrze lekarze wmówili, że z powodu problemów hormonalnych nie będzie mogła mieć dzieci. Mama i tata obwiniali się, że to może kara za ich grzech… „Gdy adoptowałam szóste dzieciątko, naszła mnie myśl, że przecież Bóg jest hojniejszy od człowieka. Trzy tygodnie później zadzwoniła siostra z informacją, że zostanę ciocią! Wielka radość. Pierwsza wnuczka – moi rodzice zostali dziadkami. Dla Boga naprawdę nie ma nic niemożliwego”.

s. Joanna Cybułka, Centralny Ośrodek Duchowej Adopcji na Jasnej Górze

Czasem potrzeba naprawdę niewiele, by komuś pomóc, aby ktoś zrozumiał, że nie jest sam. Nieraz wystarczy mały gest, uśmiech, dobre słowo, zapewnienie o modlitwie czy chwila poświęconej uwagi. Czasem wystarczy jedynie kilka minut!

Ci, którzy podjęli się Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego, często zachęcają innych słowami: „wystarczy pięć minut, by uratować jedno życie”. I to nie jest żart, bo tyle czasu poświęca codziennie człowiek, który decyduje się stanąć w obronie najmniejszych i bezbronnych – na straży życia może jeszcze dla zmysłów niewidzialnego i nienamacalnego, ale jakże prawdziwego i realnego, życia nowej, pięknej i niepowtarzalnej ludzkiej istoty z woli Bożej skrytej pod sercem matki.

DADP – najprościej rzecz ujmując – to otoczenie modlitewną troską ludzkiego życia od momentu poczęcia. Polega na odmawianiu każdego dnia przez dziewięć miesięcy jednej dziesiątki Różańca oraz tzw. modlitwy codziennej w intencji dziecka, którego życie przed narodzeniem może być potencjalnie zagrożone, oraz jego rodziców. Modlitewne zobowiązanie jest też – o czym dziś nie każdy pamięta – osobistym wypełnieniem Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego napisanych przez kard. Stefana Wyszyńskiego i złożonych uroczyście na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r.: „Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady, przyrzekamy Ci, z oczyma utkwionymi w żłóbek betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski (…)”.

Co istotne, duchowa adopcja stanowić może także pomoc dla osób cierpiących z powodu grzechu aborcji. Współcześnie, kiedy coraz częściej i chętniej podważa się wartość i godność osoby ludzkiej, chce decydować o początku i końcu życia człowieka, a to, co normalne – także w naszej katolickiej Polsce – zaczyna być postrzegane jako nienormalne, należy na nowo uświadomić sobie, że troska o najmniejszych i bezbronnych jest naszym obowiązkiem. A droga do jego wypełnienia wiedzie przez krótką codzienną modlitwę. Tylko tyle i aż tyle!

 

Osoby, które chciałyby dołączyć do dzieła DADP, mogą wysłać e-mail na adres: [email protected]. Więcej informacji na stronie www.duchowaadopcja.pl.