Wspomnienie Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki

19 października 2020 roku, w poniedziałek, obchodzimy wspomnienie Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, męczennika. Poniżej publikujemy tekst pt.: Leszka Szymowskiego Śmierć na zamówienie, który ukazał się z tygodniku Wprost.

W dziwnych okolicznościach zmarło siedem osób związanych ze sprawą zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki

Zatrucie alkoholem metylowym” – taką przyczynę zgonu Jana O. stwierdzono we włocławskim szpitalu w grudniu 2004 r. Analizując jego kartę chorobową, należałoby przyjąć, że zatruł się alkoholem… podczas hospitalizacji. Sekcji zwłok nie przeprowadzono, chociaż wnioskowała o to rodzina. Jan O. to kluczowa postać mogąca obalić dotychczasowe ustalenia dotyczące śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Oprócz niego w niewyjaśnionych okolicznościach zmarło, jak ustaliliśmy, jeszcze przynajmniej sześć osób związanych ze sprawą zamordowania legendarnego kapelana „Solidarności”.

Metylowy zabójca

Dwa i pół roku przed śmiercią Jan O. został przesłuchany przez prokuratora IPN. Stał się jednym z kluczowych świadków, bo 25 października 1984 r. około godz. 22.00 widział, jak tajemniczy mężczyźni wrzucają zwłoki do Wisły we Włocławku. Jan O. i jego dwaj towarzysze (kolega i szwagier) byli tak blisko, że zwłoki omal nie wpadły do ich łódki. Zeznanie O. podważało oficjalną wersję zabójstwa, według której uprowadzenia i mordu na kapelanie „Solidarności” dokonało trzech oficerów Służby Bezpieczeństwa: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala, kierować i planować zbrodnię miał ich przełożony Adam Pietruszka. Problemem jest to, że 25 października 1984 r. trzej domniemani zabójcy byli już od dwóch dni w areszcie, w którym zdążyli się przyznać do uprowadzenia i zabójstwa księdza.

Śmierć w wyniku zatrucia alkoholem metylowym poniosły również dwie osoby z najbliższej rodziny księdza Jerzego. W 1992 r. w białostockim szpitalu zmarł osiemnastoletni bratanek księdza – Tomasz. Przed śmiercią syna Józef Popiełuszko otrzymywał anonimowe telefony, w których domagano się, aby przestał się zajmować śmiercią brata. Później anonimowi rozmówcy żądali, aby on i jego najbliżsi nie rozmawiali z prokuratorami IPN, niczego sobie nie przypominali ani w ogóle nie mówili na temat księdza. Wielokrotnie straszyli ich, grożąc śmiercią lub ciężkim pobiciem. Osiem lat później ta sama przyczyna śmierci została wpisana w akcie zgonu Danuty Popiełuszko, żony drugiego brata księdza – Stanisława (zmarła 1 lutego 2000 r.). Zadziwia również poziom alkoholu w jej krwi, przekraczający o wiele dawkę śmiertelną. Mimo próśb rodziny, także w tym wypadku nie przeprowadzono sekcji zwłok. – Na jej rękach zauważyłem malutkie ślady po igłach w okolicach żył. Wskazywały, że ktoś wstrzyknął tej pani truciznę w formie stężonego alkoholu – opowiada lekarz z białostockiego szpitala, który widział zwłoki.

Śmierć dociekliwych esbeków

W niewyjaśnionych okolicznościach zginęli również funkcjonariusze SB, którzy uwierzyli, że władze PRL chcą wyjaśnić okoliczności zamordowania księdza Jerzego. 30 listopada 1984 r. w Białobrzegach (miejscowości przy trasie Kraków – Warszawa) wydarzył się wypadek drogowy. Około godziny 20.00 w jadącego od strony Krakowa fiata uderzył rozpędzony jelcz. W wypadku zginęli dwaj oficerowie Biura Śledczego MSW – płk Stanisław Trafalski i mjr Wiesław Piątek. Wracali z południa Polski, gdzie przez kilka tygodni badali wcześniejszą działalność i powiązania Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękali i Waldemara Chmielewskiego. Raportów i notatek, które wieźli w bagażniku, nigdy nie odnaleziono. Nie ma o nich wzmianki również w protokołach powypadkowych. Milicjanci ograniczyli się tylko do tego, by wpisać w protokole, że podróżujący fiatem nie mieli żadnych szans, a kierowca ciężarówki uciekł z miejsca wypadku. Nie wszczęto dochodzenia, aby wyjaśnić okoliczności wypadku, nie podjęto jakiejkolwiek próby odnalezienia ciężarówki ani zidentyfikowania jej kierowcy. O tym, czym zajmowali się płk Trafalski i mjr Piątek, wiemy ze szczątkowych notatek, które pozostały w aktach operacyjnych w Krakowie i Tarnowie i nie zostały zniszczone w latach 1989-1990. Notatki te dotyczą wymierzonej w Kościół i księży działalności Grzegorza Piotrowskiego. Ciekawe światło na to zdarzenie rzuca relacja Stefana Bratkowskiego, publicysty i działacza opozycji, który w wywiadzie dla „Życia Warszawy” mówił, że o śmierci funkcjonariuszy dowiedział się kilkanaście godzin wcześniej. „Zastanawialiśmy się, jaką wersję śmierci podadzą władze. (…) Gdy następnego dnia dowiedzieliśmy się o »wypadku«, nie mieliśmy wątpliwości, że został on sfingowany”. O tym, że władze będą podawały informację o rzekomym wypadku esbeków, Bratkowskiemu powiedział jego przyjaciel, nieżyjący już warszawski prawnik Bogumił Studziński.

Zastraszanie adwokatów

Wyjaśnić prawdę o zbrodni na księdzu próbował Andrzej Grabiński, w PRL obrońca opozycjonistów, a podczas procesu toruńskiego oskarżyciel posiłkowy reprezentujący rodzinę Popiełuszków. Grabiński od początku dostrzegał rażące błędy w postępowaniu sądowym. Otwarcie mówił, że sąd nie starał się wykryć prawdziwych zleceniodawców i wykonawców zbrodni. 9 maja 1985 r., trzy miesiące po wyroku skazującym zabójców, w domu na Saskiej Kępie w Warszawie brutalnie zamordowano tłumaczkę Małgorzatę Grabińską. Nieznany jest motyw zabójstwa, ponieważ z mieszkania nic nie zginęło. W tej samej dzielnicy mieszkała synowa adwokata nazywająca się tak samo jak ofiara (kilka tygodni przed zbrodnią zmieniła mieszkanie). Do dziś nie ustalono, czy była to była pomyłka, czy też próba zastraszenia niepokornego adwokata. Szanse na wyjaśnienie tej sprawy są znikome, bo po 1989 r. zaginęły materiały z tego śledztwa. Na to, że mamy do czynienia z zastraszeniem, wskazuje inny epizod. 22 lipca 1989 r. zamordowano 82-letnią schorowaną Anielę Piesiewicz (matkę drugiego z oskarżycieli posiłkowych w tamtym procesie, Krzysztofa Piesiewicza, dziś senatora). Przed śmiercią związano ją dokładnie tak, jak esbecy skrępowali księdza Jerzego (a także ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego podczas napadu na niego). Pętle założono na nogi i głowę i połączono sznurem na plecach. Także w tym wypadku z mieszkania nie zginęło nic wartościowego. Być może symboliczne znaczenie miał również wybór dni, w których dokonano zbrodni (9 maja – dzień zwycięstwa i 22 lipca – rocznica narodzin PRL).

Zastraszanie rodziny

Od grudnia 2007 r. rodzina Popiełuszków znów jest poddawana naciskom, aby zrezygnować z dociekań, kto naprawdę zabił księdza Jerzego. – Przyjeżdżali do nas różni ludzie i powoływali się na polecenie kurii. Mówili, że nasze działania zaszkodzą beatyfikacji brata – opowiada Józef Popiełuszko. Domagali się również, aby rodzina odebrała pełnomocnictwo Romanowi Giertychowi, który w jej imieniu domaga się m.in. powołania specjalnej komisji śledczej, która zbadałaby okoliczności zamordowania księdza. Tajemniczy goście przyjeżdżali również do rodzinnego domu kapłana w Okopach koło Suchowoli. „Rodzina już sporo wycierpiała, chcecie cierpieć jeszcze więcej?” – usłyszał od jednego z przybyszów Stanisław Popiełuszko, młodszy brat zamordowanego kapłana. – To jakieś nieporozumienie. Kuria nigdy nikogo nie upoważniała, aby naciskał na rodzinę Popiełuszków w jakiejkolwiek sprawie – mówi ksiądz Andrzej Dębski, rzecznik archidiecezji białostockiej.

Premia za milczenie

Wyjaśnienie, kto był faktycznym zleceniodawcą i mordercą księdza Jerzego Popiełuszki, może zaszkodzić nie tylko dawnym PRL-owskim notablom, ale być może również obcym służbom.
Kluczowe jest pytanie o faktycznych inspiratorów mordu. Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się cofnąć do lata 1982 r., kiedy Grzegorz Piotrowski wyjechał na wakacje do Bułgarii. Jak wynika z zachowanych notatek (sporządzonych przez Trafalskiego i Piątka na podstawie relacji świadków i esbeków znających Piotrowskiego), na granicy rumuńsko‑bułgarskiej Piotrowski spotkał się z oficerem KGB, który przedstawił się pseudonimem Stanisław, i nawiązał z nim współpracę. Podczas procesu toruńskiego opowiadał o tym Adam Pietruszka, lecz sąd nie uwierzył w jego zeznania. W Instytucie Pamięci Narodowej zachował się dokument „Wyjazdy i przyjazdy za lata 1971-1989 pracowników IV Departamentu”. Wynika z niego, że urzędnicy IV Departamentu MSW regularnie wyjeżdżali na spotkania z przedstawicielami V Zarządu Głównego KGB (zarząd ten był odpowiedzialny za zwalczanie dywersji i walkę ideologiczną). Spotkania te odbywały się w Moskwie i w Czechosłowacji. Udział w nich brał m.in. Piotrowski. Potwierdzają to szczegółowe raporty z przebiegu tych spotkań. Co istotne, nie zachowały się notatki Piotrowskiego z innych jego spotkań z KGB, nawet z feralnego spotkania w 1982 r. Jeśli ustalenia Trafalskiego i Piątka są prawdziwe, faktycznych mocodawców Piotrowskiego należy szukać nie tylko w Polsce, ale również w Rosji.

Esbecy skazani za zamordowanie Popiełuszki zostali objęci wszystkimi możliwymi amnestiami. Dzięki temu każdy z nich odsiedział mniej niż jedną trzecią kary. Dodatkowo wszyscy bardzo często wychodzili na przepustki. Premia za milczenie?


Źródło: wprost.pl