Na łamach „The Journal of the Witherspoon Institute” ukazał się ciekawy tekst amerykańskiego socjologa, profesora Marka Regnerusa, dowodzący, że wojna na Ukrainie zadała kłam modnym dziś teoriom o zniesieniu granic między płciami.
Świat bez różnic płciowych?
Obecnie w zachodnich naukach społecznych dominuje pogląd, że różnice płci między kobietami a mężczyznami nie mają znaczenia. Wielu przedstawicieli życia akademickiego podpisałoby się zapewne pod twierdzeniem feministycznej prawniczki Susan Moller Okin, że ideałem byłby świat bez płci, czyli taki świat, w którym różnice płci między ludźmi powinny mieć takie samo znaczenie w strukturach i praktykach społecznych jak kolor oczu czy długość palców u nóg.
Współcześni politycy, działacze i ideolodzy starają się wcielać ten ideał w życie, walcząc z tzw. stereotypami przypisanymi do ról kobiet i mężczyzn, twierdząc, że są to tylko konstrukty społeczne, które podlegają ewolucji. Powyższa teza nie bierze zupełnie pod uwagę tego, że wspomniane różnice mogą wynikać z odmiennej natury kobiet i mężczyzn.
Jeśli nawet jednak przyjmiemy, że część z tych ról rzeczywiście wynika z ewolucji społeczeństw, to są one rezultatem nagromadzonego na przestrzeni wieków doświadczenia, które prowadzi do nadrzędnego celu, jakim jest przetrwanie zbiorowości, a być może nawet naszego gatunku. Ujawnia się to najczęściej w chwilach dramatycznej próby, a taką jest bez wątpienia wojna.
Naturalna reakcja Ukraińców
Temu właśnie zagadnieniu poświęcony jest tekst profesora Regnerusa na temat obecnego konfliktu zbrojnego w Ukrainie. Autor pisze w nim:
„W jednej chwili, wraz z powrotem tej starożytnej nemezis – wojny – byliśmy świadkami ogólnospołecznego uznania różnic między mężczyznami i kobietami, matkami i ojcami, pomimo wszechobecnego dążenia do równości płci.”
Amerykański socjolog zwraca uwagę na apel Wołodymyra Zełenskiego (człowieka, którego trudno nazwać zwolennikiem społeczeństwa patriarchalnego), wzywający mężczyzn, by walczyli za ojczyznę, a także by bronili kobiet i dzieci. Prawdę mówiąc, prezydent nie musiał przekonywać do tego Ukraińców, ponieważ większość z nich spontanicznie tak właśnie zareagowała. Było to dla nich czymś naturalnym. No cóż, zapewne za mało studiowali książek poświęconych społecznym konstrukcjom płci oraz płynnym tożsamościom płciowym.
Jak pisze Regnerus:
„Wezwanie prezydenta Zełenskiego można interpretować jako oznakę niedostatecznego „docenienia” zdolności kobiet. Ale to nie jest tak. Wręcz przeciwnie, jego dowództwo jest oznaką najwyższego „docenienia” kobiet oraz oznaką zdrowego rządzenia nawet pod presją. Zełenski rozumie w następujący sposób: naród może odrodzić się po stracie wielu ludzi, czego dowodzą wszystkie powojenne społeczeństwa XX wieku. Ale nie ma przyszłości bez kobiet i dzieci oraz bez moralnego porządku rodziny i społeczeństwa, które nie tylko go reprezentują, ale przede wszystkim go tworzą. Cywilizacja po prostu zależy od kobiet. I wszyscy ludzie dobrej woli powinni się modlić i mieć nadzieję, że rosyjska inwazja na Ukrainę nie wystawi tej ponurej tezy na nowy test.”
Kodeks kapitana statku
Decyzje Zełenskiego, zakazujące wyjazdu za granicę mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat oraz zachęcające kobiety i dzieci do opuszczenia kraju, są – zdaniem Regnerusa – jak najbardziej racjonalne. Badania nad wypadkami morskimi i innymi nagłymi katastrofami pokazują, że w takich okolicznościach bardziej od mężczyzn narażone na śmierć są kobiety i dzieci. Dlatego to właśnie kobiety i dzieci muszą być przede wszystkim chronione przez mężczyzn, nawet z narażeniem własnego życia.
Taki kodeks obowiązywał kiedyś (nie wiem, czy obowiązuje dziś) każdego kapitana statku: najpierw na szalupy ratunkowe wsiadają kobiety i dzieci. Tak też postąpił Wołodymyr Zełenski, gdy Amerykanie po rozpoczęciu rosyjskiej napaści zaproponowali mu ewakuację z Kijowa za granicę. Odmówił, ponieważ prawdziwi mężczyźni tak nie postępują.
Wojna w Ukrainie nie stłumiła więc wcale różnic między płciami, lecz spotęgowała je, ukazując w całej okazałości. Te sceny widzieliśmy wszyscy w ostatnich dniach: mężczyźni odwożący swoje żony i dzieci w bezpieczne miejsce, a następnie wracający, by toczyć bój z agresorem.
Rola więzów rodzinnych
Drugim ważnym czynnikiem, według Regnerusa, są silne więzi rodzinne, które sprawiają, że mężczyźni czują silniejsze poczucie odpowiedzialności za najbliższych, a związku z tym są bardziej gotowi do obrony i narażania własnego życia za innych. Dlatego właśnie sto kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców powróciło z zagranicy, by walczyć i wystawiać się na śmierć, choć mogli wieść sobie spokojny żywot gdzieś daleko od ojczyzny. Prowadzi to autora do następującej konkluzji:
„Więzy rodzinne i wynikające z nich motywacje są kamieniem węgielnym oporu wobec inwazji kulturowej i narodowej.”
W tym kontekście, zdaniem amerykańskiego socjologa, nie bez znaczenia jest fakt, że w Ukrainie gospodarstwa wielopokoleniowe stanowią ponad 30 proc. wszystkich gospodarstw domowych (odsetek wyższy niż na Zachodzie), zaś 81 proc. kobiet wyszło za mąż przed 30 rokiem życia (znacznie więcej niż w społeczeństwach zachodnich).
Potencjał męskości, potencjał kobiecości
Oczywiście, równość między płciami powinna istnieć w takich kwestiach, jak prawa człowieka, wolności osobiste czy swobody obywatelskie. Nie ma ona natomiast charakteru wszechogarniającego, ponieważ istnieją naturalne różnice wynikające z innej natury kobiet i mężczyzn. Zdaniem amerykańskiego psychologa społecznego Roya Baumeistera, te kultury, które to rozumieją, potrafią korzystać z owych różnic, by osiągnąć przewagi konkurencyjne, a w czasie kryzysów łatwiej zachować ciągłość i przetrwać.
Uwidacznia się to zwłaszcza w takich chwilach próby jak wojna. Dlatego narody, którym zależy na przeżyciu w trudnych czasach, nie powinny rozmywać różnic między płciami, lecz wykorzystywać potencjał zawarty w męskości i kobiecości.
Dziś Zachód pogrąża się w niebezpiecznym eksperymencie, negując różnice między płciami i osłabiając więzi rodzinne. Dopóki trwa pokój, wydaje się to beztroskie. Gorzej, gdy nadejdzie wojna…
Jeżeli mężczyźni przestaną być mężczyznami, to kto obroni kobiety i dzieci?
Źródło: Artykuł na stronie w Polityce