Św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty – święto

Wspominamy dziś świętego Mateusza, Apostoła i Ewangelistę, człowieka odważnego i gotowego na radykalne zmiany w swoim życiu.

Natomiast z dzisiejszej Liturgii słowa skierowane jest do nas zaproszenie. Przyjrzyjmy się kto jest głównym nadawcą, a kto adresatem owego zaproszenia oraz jaki jest powód, że jest nam ono dzisiaj ofiarowane.

Na sam początek przypatrzmy się świętemu Mateuszowi.

Jest to człowiek bardzo bogaty, choć bardzo biedny – dlaczego? Bogaty ze względu na wykonywaną pracę i korzyści finansowe z niej płynące, bo przypomnijmy sobie, że Mateusz był celnikiem, a biedny ponieważ zawsze był odrzucony, pogardzany i opluwany przez swoich współziomków, a wynikało to wykonywanej pracy, bo jak uważano: jeżeli jest celnikiem, to na pewno kradnie, oszukuje, współpracuje z okupantem, dopuszcza się nadużyć…

Pan Jezus jako jedyny z dzisiejszej Ewangelii nie waha się podejść do Mateusza, co więcej nie zastanawia się i prosi go: Pójdź za Mną! Pójdź za Mną by kochać, pójdź za Mną by dać świadectwo i wreszcie pójdź za Mną by zacząć wszystko od nowa. Pan Jezus przyszedł i przychodzi do tych najsłabszych, do tych, którzy się źle mają, bo to właśnie oni potrzebują lekarza.

Pan Jezus przychodzi dziś także i do nas. Może zastanawiamy się teraz: po co i dlaczego? Przecież nie jestem słaby ani chory, ani źle sienie mam, ani nie potrzebuję pomocy. Ale czy na pewno? Przyjrzyjmy się naszemu otoczeniu. Ile w dzisiejszym świecie jest wołania o miłość? Ile osób nieszczęśliwych z powodu braku bycia kochanym? Ile łez i smutku. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ dziś miłość się kalkuluje i przelicza. Brak pośród nas czystej, bezinteresownej, prawdziwej miłości. Jesteśmy jak ludzie za czasów św. Mateusza, którzy mają oporne serca przed dostrzeżeniem drugiego człowieka. Być może czyjeś serce zostało zranione, być może czyjeś zaufanie nadwyrężone, być może paraliżuje nas strach przed prawdziwą miłością. Dlatego też Pan Jezus wręcza nam dzisiaj zaproszenie. Czytamy w nim słowa zachęty: pójdź za Mną, to znaczy kochaj mimo wszystko.

Natomiast w pierwszym czytaniu dzisiejszego Święta słyszymy jeszcze jedno zaproszenie. Zaproszenie, a jednocześnie prośbę, byśmy znosili się nawzajem w miłości. Nie jest to łatwe zadanie, szczególne w dzisiejszym świecie, w którym tak wiele jest nienawiści, zazdrości i niezdrowej ambicji. Ale jeszcze w tym samym fragmencie listu św. Pawła otrzymujemy zapewnienie o tym, że każdemu z nas Pan Bóg udziela łaski (daru, mocy, siły) by móc wypełnić zadania, które zostały nam powierzone. Jest to prawdą, że największym szczęściem człowieka na tym świecie, jest kochać i być kochanym. Wtedy każdy z nas realizuje swoje życiowe i największe powołanie. Powołanie do miłości. Pan Jezus powołując Lewiego, bo takie było pierwotne imię Mateusza, wyciąga do niego rękę. Ofiaruje mu swoją przyjaźń i miłość. Daje mu szansę na nowe życie, które będzie się opierało na fundamencie miłości. Mateusz podjął decyzję, na miłość odpowiedział miłością, przyjął przyjaźń Jezusa.

Podobnie jest i z nami. Wszystko zosatało złożone w nasze ręce, wszystko zależy od nas, od naszej osobistej decyzji. Od nas zależy, czy odważymy się odpowiedzieć na to zaproszenie, czy odpowiemy miłością na miłość, przyjaźnią na przyjaźń. Święty Mateusz jest dla nas dobrym przykładem, że zawsze jest możliwa przemiana życia, zmiana postępowania, zmiana samego siebie. Udowadnia nam, że można podjąć trud, że można zerwać ze złymi nawykami, ze złym postępowaniem. Taką przemianę można wpisać w nasze życie, nawet wtedy kiedy by nas nikt nie szanował, nawet wtedy kiedy ludzie zrównali by nas z ziemią, i nie ważne czy to jest słuszne czy też nie, nam nie wolno nam się poddać, zrezygnować. A kiedy dopadnie nas znichęcienie patrzmy na osobę św. Mateusza.

Dzisiejsze Świeto przypomina nam prawdę, że właśnie dziś jest czas na przemianę, nie wolno nam zwlekać. Bądźmy bogaci miłością ku drugiemu człowiekowi, bo właśnie w jego obliczu dostrzeżemy samego Chrystusa.

Jeżeli jednak nie przekonuje nas historia życia i osoba św. Mateusza, by podjąć trud przemiany własnego życia, chciejmy przywołać na pamięć zapewnienie Pana Jezusa, które może być naszą szczególną motywacją by przyjąć Chrystusowe zaproszenie do przemiany: Pamiętajmy, że na końcu ziemskiego życia będziemy sądzeni z miłości (por. Mt 25, 31-46).

 


http://www.slowo.redemptor.pl/