św. Hildegarda z Bingen OSB, Miniatura w „Scivias”, Kodeks Rupertsberski, 1151- 52
Czego potrzebujemy, aby dotknęło nas uzdrowienie i jak możemy się nieustannie uzdrawiać? Fundamentem naszego uzdrowienia jest zbudowanie silnej relacji z Bogiem. W tym celu potrzebujemy słuchać, jak i co do nas mówi Bóg.
W jaki sposób przemawia do nas Bóg?
Bóg przemawia do nas osobiście przez słowa Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu. Czytajmy je nieustannie. Prośmy Ducha św., aby pozwolił nam odczytać co do nas mówi Bóg. Przyjęcie jego słów i postępowanie zgodnie z otrzymanymi wskazówkami to początek naszego uzdrowienia.
Wielką naszą orędowniczką przed Bogiem jest Matka Boska. Tyle już razy do nas przemawiała! Zawsze mówi do nas prostymi słowami, daje wskazówki, podpowiada. Od wieków z różnych krańców świata wciąż kieruje do nas wezwanie, abyśmy odmawiali różaniec. Tylko tyle i aż tyle. Uzdrawiajmy się przez odmawianie różańca, codziennie, nieustanie, po życia ziemskiego kres. Nie żałujmy naszego czasu na odmawianie różańca, to tylko 30 min, nie skąpmy naszego czasu dla Maryi.
Na przestrzeni wieków Bóg przemawia do nas także za pośrednictwem świętych. Poszukujmy i odnajdujmy swoich świętych patronów, wsłuchujmy się w ich słowa, odnajdujmy w ich postawach, czynach i słowach wskazówek na każdy dzień, każdą trudność, każde wyzwanie. Bądźmy cierpliwi w swoich oczekiwaniach. Święci wciąż do nas przemawiają, ale my nie zawsze jesteśmy na tyle uważni, żeby ich głos w sobie usłyszeć. A może jest gorzej, zamiast wsłuchiwać się w siebie i rozważnie, i mądrze dialogować poddajemy się niestosownej wewnętrznej, czy zewnętrznej paplaninie, która jest w stanie zagłuszyć kierowany do nas przekaz. Zatrzymajmy się w największym biegu, w chwili pośpiechu i ponaglania, zatrzymajmy się w okolicznej świątyni, może tylko przy przydrożnej kapliczce czy samotnym krzyżu, zaprośmy do rozmowy naszego „zakolegowanego” świętego i poprośmy go o wskazówki, podpowiedzi, może nawet gotowe rozwiązania na nasze codzienne troski i kłopoty – te wielkie, które nas przytłaczają, ale i te malutkie, które nikną w ich cieniu.
Pamiętajmy, że jest z nami Święta, której Bóg przekazał moc niezliczonych wskazówek dla nas. Wskazówki te były aktualne w przeszłości, są aktualne teraz i będą aktualne w przyszłości. W tym, co Bóg dosłownie podyktował św. Hildegardzie odnajdziemy wskazówki dla każdego z nas z osobna i to na całe nasze życie. Św. Hildegarda nieustannie jest z nami i wciąż do nas przemawia. Przemawiała także do poprzednich pokoleń. Teraz przemawia jakby głośniej. A może to nie ona mówi głośniej, tylko my ludzie początku XXI wieku lepiej ją słyszymy. Może dzieje się tak dlatego, że właśnie teraz przyszło nam się mierzyć z pandemiami chorób ogarniających całą ludzkość. Chorób, które są skutkiem dobrobytu, przesytu, zachwytu materializmem i oderwaniem się od Boga.
Współczesny człowiek tak bardzo uwierzył w siebie, że zapomniał o swoim Stworzycielu. Współczesny człowiek, zredukował siebie tylko do ciała i ewentualnie psyche, a zagubił gdzieś najważniejszą część siebie czyli Ducha. Zapytajmy sami siebie, kim wg mnie i ciebie jest człowiek? Czy aby na pewno wierzysz, że człowiek, także Ty i ja, jesteśmy duchami wyposażonymi w ciało, duszę i psyche na czas ziemskiego życia? Tymczasem do zdrowia, a tym samym do szczęśliwego życia potrzebujemy, żeby duch, dusza, ciało i psyche pozostawały w stanie harmonijnej równowagi. Potrzebujemy nie tylko o tym pamiętać, ale potrzebujemy się też o siebie troszczyć. Odpowiedzmy sobie więc na pytanie, jak wygląda nasz dzień? Kiedy mówimy o trosce o siebie to co jest przejawem tej troski i na co ją kierujemy? Czy dostrzegacie w swojej codzienności, że przynajmniej z takim samym zaangażowaniem troszczymy się o nasze ciała, dusze, psyche i ducha? A może troszczymy się tylko o naszą cielesność i jej przemijalność? Niektórzy spośród nas może jeszcze dbają o swoje psyche, jeszcze mniej spośród nas, szczególnie w ostatnim czasie, wykazuje zaniepokojenie o duszę. A co się dzieje z naszym duchem? Kto się troszczy o ducha współczesnego człowieka?
Prawie tysiąc lat temu św. Hildegarda będąc wezwaną do odczytania, zapisania i przekazania wiedzy, objawionej jej przez Boga, dała nam niezliczone wskazówki jak żyć. Od setek lat możemy zgłębiać tą wiedzę, czerpać z niej i korzystać w uzdrawianiu siebie i swoich najbliższych. Musimy być dobrze przygotowani, żeby z tej wiedzy skorzystać i nie dać się wywieść w pole.
W objawieniach św. Hildegardy odnajdziemy niezliczone wskazówki jak żyć, by zdrowie zachować lub zdrowie odzyskać, lub zaakceptować chorobę, której uleczyć się nie da. Pamiętajmy, zdrowie to nie jest tylko brak choroby, a nawet więcej – choroba dotykająca nas może być pierwszym lekiem zaaplikowanym nam w procesie naszego uzdrawiania.
W swoich pismach św. Hildegarda przedstawiła nam swoistą procedurę „troski o zdrowie”. W programie tym odnajdujemy takie oto wskazówki. Po pierwsze pamiętajmy, żeby się właściwie odżywiać. Po drugie, winniśmy czerpać energię życiową z czterech żywiołów świata, a są nimi: ogień, woda, powietrze i ziemia. Po trzecie, Święta wyczula nas, żebyśmy we wszystkim, co robimy i jak robimy szukali właściwej dla nas MIARY, czerpali z darów UMIARKOWANIA i trwali w nieustannej HARMONII. Zadbajmy, żeby równoważyć czas pracy i wypoczynku, czas snu i czuwania, czas aktywności i czas relaksu. Pamiętajmy, że tak samo szkodliwy jest dla nas pracoholizm, jak i nieumiarkowane lenistwo. Po czwarte musimy praktykować sztukę zewnętrznego i wewnętrznego oczyszczania naszych ciał, aby gromadzące się na nich i wewnątrz nich „szkodliwe soki” nie stawały się przyczyną choroby. Po piąte, w przekazanej nam procedurze Święta nawołuje nas, abyśmy wzrastali w cnotach i walczyli z wadami. I nie zapominajmy, że nasz własny program „troski o zdrowie” musimy osadzić na silnym fundamencie właściwej relacji z Bogiem.
Może to zbieg okoliczności, a może niekoniecznie, że spotkaliśmy się w dniu poprzedzającym kolejny w naszym życiu ADWENT. Zastanówmy się, może św. Hildegarda kieruje do nas wezwanie. Może jest to wezwanie tylko do dalszego wzmacniania naszej relacji z Bogiem, może do poważnej naprawy tych relacji, a może nawet do odbudowania czegoś, co na ten czas, jest w stanie totalnej ruiny. Poszukajmy odpowiedzi na to wezwanie w rozmowie z naszymi „zakolegowanymi” świętymi, wezwijmy na pomoc naszych Aniołów Stróżów i wyjdźmy ze stanu niemocy, marazmu i niezadowolenia, aby kolejny rok naszej drogi w stronę Życia był rokiem naszego UZDROWIENIA i trwania w nieustannym UZDRAWIANIU.
Pozostając w duchu objawień św. Hildegardy, zacznijmy nasze UZDROWIANIE od zwalczaniu i usuwaniu największego truciciela naszych czasów, czyli stresu. Jestem przekonana, że każdy z nas doświadczył w swoim życiu destrukcyjnej siły stresu. Stres, szczególnie ten przewlekle trwający, to jakby autostrada wiodąca wprost do choroby. Przewlekły stres prowadzi do zniszczenia naszego układu odpornościowego. Niesprawny, zniszczony układ odpornościowy nie jest w stanie ochronić nas przed atakującymi od zewnątrz, ale też od wewnątrz niezliczonych czynników chorobowych. Jeśli tego stanu nie przerwiemy i nie odwrócimy ciągu niekorzystnych zdarzeń, to w przeciągu tygodni, miesięcy czy lat dopadną nas przeróżne, często bardzo ciężkie, a może nawet nieuleczalne choroby.
U św. Hildegardy czytamy: Gdy dusza człowieka przeczuwa niebezpieczeństwo (stres), serce, wątroba i żyły kurczą się. Wówczas z serca wydobywa się chmura, która otacza je ciemnością. W ten sposób człowiek staje się smutny. Według tego przekazu, smutek, inaczej spadek nastroju, to pierwszy, najwcześniej obserwowany objaw przewlekłego stresu. Święta podaje szereg sposobów radzenia sobie ze stresem. Jeden z nich jest bardzo przyjemny i smaczny, są to ciasteczka orkiszowe z odpowiednimi przyprawami. Św. Hildegarda przekazuje nam: Te herbatniki zabiorą całą gorycz z twojego serca i uspokoją twoje nerwy. Otworzą twoje serce na spokój. Otworzą twoje serce i twoje pięć zmysłów, twój nastrój będzie weselszy i twoje organy zmysłów będą oczyszczone, zredukują wszystkie złe soki, zatroszczą się o dobry skład krwi, uczynią cię silnym i gotowym do działania.
Oto przepis na odstresowujące ciasteczka orkiszowe, nazwijmy je „antystreski”.
- 35 g przyprawy do ciasteczek (15 g mielonej gałki muszkatołowej, 15 g mielonego cynamonu, 5 g mielonych goździków; przyprawę jako gotowy produkt można kupić w Polskim Centrum św. Hildegardy, będzie się tam nazywała przyprawą do ciasteczek radości, ale można ją oczywiście samemu sobie przygotować)
- 500 g maki orkiszowej typ 650 (pamiętajmy, że musi to być czysta postać orkiszu niemodyfikowanego, również do zakupienia w Polskim Centrum św. Hildegardy)
- 150 g cukru trzcinowego
- 2 żółtka
- 1 jajko
- 200 g masła lub oleju kokosowego
- 150 g mielonych migdałów
- 1 szczypta soli
Wszystkie składniki wymieszać razem, zagnieść ciasto i odstawić do lodówki na 30 min. Po wyjęciu z lodówki rozwałkować ciasto na grubość 2-3 mm i wykrawać ciasteczka o średnicy około 3 cm. Piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w temp. 180 st. C przez 20-25 min. Pamiętajmy, że zastosowane w ciasteczkach przyprawy, szczególnie gałka muszkatołowa mogą mieć w określonych dawkach również niekorzystny wpływ na nasze zdrowie, dlatego zjadajmy je codziennie, ale pilnując, aby dorośli zjadali dziennie max. 4-5 ciasteczek, a dzieci, w zależności od wieku max. od 1 do 3 ciasteczek. Te wspaniałe ciasteczka poprawiają nastrój, wyostrzają zmysły, wspomagają nerwy, poprawiają pamięć i koncentrację. Czy potrzebujemy czegoś więcej, żeby wkroczyć na drogę UZDROWIENIA?
c.d.n.
Członek Zarządu ds. Podmiotu Leczniczego