Na ten Czas cz. 4

 
Moi Drodzy,
 
„Na ten Czas” – tak zatytułowałem wiadomość do Was wszystkich, którzy przez kolejne kilka dni będziecie mogli jeszcze raz zmierzyć się z rozważaniami i muzyką zawartą na naszej płycie „Nowa Nadzieja – Zawierzenie. Gra idzie o człowieka, o Europę”. Płycie, której już sam tytuł daje do myślenia i do podjęcia go w głębi serca każdego z nas, i w odniesieniu do tego Czasu, który teraz przeżywamy, Czasu Wielkiego Postu, i do tego Czasu, który jest Czasem zmagania się każdego z nas z sytuacją epidemii choroby Koronawirusa (COVID-19) w naszej Ojczyźnie.

Pierwsze rozważanie jest zatytułowane: „Nadzieja jako akt powiernictwa” i kończy się jakże ważnymi, i aktualnymi słowami: „Taka chwila, jaką teraz przeżywacie, jest dla każdego z was próbą jakiejś nadziei”.

Z pozdrowieniami

Adam M. Cieśla
 


 

Trio


 

Cierpienie i radość


 

Cierpienie i radość
 
I oto kiedy pojawia się ruch franciszkański, to pojawia się on jako ruch pełen nadziei, pełen radości. Jako ten ruch, który przełamuje zaklęty krąg melancholii. Ani śladu ociężałości duchowej! Jak gdyby do tych ludzi znowu wróciła nadzieja. Nadzieja staje się fundamentem ruchu franciszkańskiego. Co to jest nadzieja? Nadzieja to niezwykła siła w człowieku. Ta siła, która pozwala mu myśleć o przyszłości, widzieć przyszłość, przeczuwać przyszłość. Która pozwala mu wierzyć, że jutro będzie piękniejsze, niż było wczoraj. I właśnie tą nadzieją franciszkanie urzekają otoczenie.

Ale jest w tym ruchu franciszkańskim pewien paradoks. Zwróćcie uwagę: radość doskonała. Na czym ona polega? Skąd ona się bierze? Sam święty Franciszek, jak mówi historia, otrzymał na ciele znaki cierpień Jezusa Chrystusa. Co to znaczy? To znaczy, ze w nim były jakby zjednoczone dwie wartości: cierpienie i radość, radość i cierpienie. Jest to Jego niezwykła tajemnica. Franciszkanizm polega przede wszystkim na tym, że odkrywa się najgłębszy sens cierpienia. Jest w nim świadectwo, że cierpienie i radość mogą być z sobą połączone. Pod jakim warunkiem? Aby cierpieć z Jezusem Chrystusem. Ważne jest tylko to, z kim się cierpi.
 


 
Zobacz poprzednią część, kliknij tutaj