Na ten Czas cz. 1

 
Moi Drodzy,
 
„Na ten Czas” – tak zatytułowałem wiadomość do Was wszystkich, którzy przez kolejne kilka dni będziecie mogli jeszcze raz zmierzyć się z rozważaniami i muzyką zawartą na naszej płycie „Nowa Nadzieja – Zawierzenie. Gra idzie o człowieka, o Europę”. Płycie, której już sam tytuł daje do myślenia i do podjęcia go w głębi serca każdego z nas, i w odniesieniu do tego Czasu, który teraz przeżywamy, Czasu Wielkiego Postu, i do tego Czasu, który jest Czasem zmagania się każdego z nas z sytuacją epidemii choroby Koronawirusa (COVID-19) w naszej Ojczyźnie.

Dzisiejsze, pierwsze rozważanie jest zatytułowane: „Nadzieja jako akt powiernictwa” i kończy się jakże ważnymi, i aktualnymi słowami: „Taka chwila, jaką teraz przeżywacie, jest dla każdego z was próbą jakiejś nadziei”.

Z pozdrowieniami

Adam M. Cieśla
 


 

Doliny


 

Nadzieja, jako akt powiernictwa


 

Nowa Nadzieja – Zawierzenie

Gra idzie o człowieka, o Europę

Nadzieja jako akt powiernictwa
 
Jesień. Na polach pojawiają się pajęczyny, a na pajęczynach są krople rosy, w których odbija się wschodzące słońce. Każda z tych kropel rosy inaczej odbija blask słońca. Można powiedzieć, że tyle jest słońc na pajęczynie, ile na pajęczynie jest kropel rosy. I podobnie z człowiekiem. Każdy człowiek inaczej odbija promień łaski Bożej. Każda z was, jak tu jesteście, jest jakąś kroplą rosy na Bożej pajęczynie. Trzeba o tym wiedzieć. Bo kiedy człowiek o tym zapomni, wtedy może sobie powiedzieć: nie warto narażać się na niebezpieczeństwa, nie ma we mnie nic do uratowania – i wtedy człowiek traci nadzieję.

Ale żeby była nadzieja, musi być jeszcze druga sprawa. Kiedy mowa o nadziei u Abrahama, widać to całkiem wyraźnie. Skąd ona płynęła, skąd się brała nadzieja Abrahama? Skąd się brała nadzieja Maryi Panny? Brała się z obietnicy. Źródłem nadziei jest obietnica. Sternik, który steruje łódką na morzu, patrzy w gwiazdy, żeby nie stracić kierunku. Człowiek wierzący patrzy w obietnicę Jezusa Chrystusa. Bóg daje człowiekowi obietnicę. Na krzyżu dokonuje się największa próba nadziei. Chrystus mówi: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? “.

Wydawałoby się, że rozpacz wtargnęła z jego serce. Sam, na krzyżu, między niebem a ziemią, opuszczony przez ludzi, opuszczony przez Boga. Jest to godzina największych ciemności Syna Bożego. W tej godzinie Bóg wypróbowuje nadzieję.

Bo nadzieja wtedy staje się naprawdę nadzieją, kiedy jest wypróbowana.

Bóg próbuje naszą nadzieję, bo nadzieja niewypróbowana jest zwykłym marzeniem. Człowiek lubi marzyć. Ale kiedy przyjdzie pierwsza lepsza próba, marzenia rozwiewają się jak poranne mgły. Natomiast nadzieja przez próbę umacnia się, staje się jeszcze mocniejsza, jeszcze głębsza. I dlatego na krzyżu Jezusa Chrystus woła: „ W ręce Twoje oddaję ducha mojego” .

Te słowa oznaczają wypróbowaną nadzieję. Nadzieja pojawia się tu jako akt powiernictwa. Powierzamy siebie Bogu. Powierzamy Temu, który dał nam obietnicę. Nie rzucamy słów na wiatr, ale kierujemy nasze słowa w stronę Tego, który obiecał. Obiecał – i dotrzymuje obietnic. Wystawia nas na próby, ale celem próby jest jedynie to, żeby nadzieja była głębsza. Taka chwila, jaką teraz przeżywacie, jest dla każdego z was próbą jakiejś nadziei.
 


 
Zobacz najnowszą część, kliknij tutaj