Miłość sięgająca poza śmierć. Cz. IV

Ale zdumiewające jest, że to zwycięstwo Jahwe, hołd pogan, następuje właśnie poprzez najgłębsze uniżenie krzyża. Aby to wyjaśnić, hymn o Chrystusie otwiera uniwersalno-antropologiczną perspektywę, o którą nam tu chodzi. Człowiek chce być Bogiem, mówi wiersz szósty hymnu, nawiązując do ujęcia mitu Adamowego znajdującego echo w Księdze Hioba (15,8). Człowiek chce boskości i ostatecznie nie bez racji. Chce jednak osiągnąć boskość na sposób Prometeusza, chce przywłaszczyć sobie równość Bogu siłą. Jednakże człowiek nie jest Bogiem. Czyniąc się Bogiem przeciwstawia się prawdzie i stąd cała próba musi zakończyć się w nicości nie—prawdy. Prawdziwy Bóg-Człowiek postępuje wręcz przeciwnie. Jest On Synem, co znaczy, że cała Jego postawa jest postawą wdzięcznej zależności i dobrowolnego oddania się. Krzyż jest tylko ostateczną radykalizacją postawy synowskiej. Nie w prometeizmie, lecz w posłuszeństwie ukrzyżowanego Syna otwiera się przed człowiekiem boskość. Człowiek może stać się „Bogiem”, jednakże nie przez to, że sam się nim uczyni, ale przez to jedynie, że stanie się „synem”. W synowskiej postawie Jezusa, i tylko w niej, jawi się Królestwo Boże. Stąd pierwsi są ostatnimi, a ostatni pierwszymi. Stąd błogosławieni są ci, którzy przyjmują ukrzyżowaną postać życia, a przez to postawę synowską. Stąd pochwała maluczkich i wezwanie, abyśmy stali się jako dzieci. Teresa z Lisieux w swej teologii dziecięctwa odkryła na nowo tę tajemnicę Syna. Gdzie przyjmuje się postawę Syna, tam rodzi się równość Bogu, ponieważ sam Bóg jest Synem i jako Syn – człowiekiem.

Źródło: Eschatologia – śmierć i życie wieczne, Benedykt XVI (Joseph Ratzinger), str. 80-81


Wszystkie opublikowane fragmenty książki