Zapraszamy do lektury “Nowego Średniowiecza” autorstwa Mikołaja Bierdiajewa, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli idealistycznej filozofii rosyjskiej, który szuka prawdy chrześcijańskiej jako jedynej absolutnej prawdy, z której wypływa, jako logiczna konieczność – sprawiedliwość chrześcijańska. Autor stawia problemy i rzuca zwarte rozwiązania wskazując czytelnikowi drogi przez bogaty labirynt zagadnień. Wysiłek włożony w poznanie “Nowego Średniowiecza” może stanowić nieocenione korzyści dla własnego rozwoju duchowego.
CZĘŚĆ 3
ROZWAŻANIA O ROSYJSKIEJ REWOLUCJI
I
Rewolucja w Rosji nastąpiła. To jest fakt, który musi być uznany. Uznanie faktu nie wiąże się z jego oceną. Rewolucja jest zjawiskiem natury. Nie można spierać się o to, czy należy uznać, czy też nie trzęsienia ziemi w Japonii. Rewolucja rosyjska jest wielkiem nieszczęściem. Wszelka rewolucja jest nieszczęściem. I nigdy nie było rewolucyj szczęśliwych. Ale rewolucje zsyła Opatrzność boża i dlatego narody wiele z nich mogą się nauczyć.
Rewolucja rosyjska jest ohydna. Ale wszelka rewolucja jest ohydna. Nigdy nie było i być nie może rewolucyj dobrych, pięknych i szczęśliwych. Wszelka rewolucja jest nieudana; udanych rewolucyj nie było nigdy. Rewolucja francuska uznana za „wielką” też była ohydna i nieudana. I nie była ona lepsza ani mniej krwawa i okrutna od rewolucji rosyjskiej, tak samo była bezbożna, tak samo niszczycielska, w stosunku do wszelkich historycznych świętości. Rewolucji rosyjskiej nie uznano za „wielką”, na razie tylko jest ona dużą rewolucją, pozbawioną aureoli moralnej. Niemniej znajdą się historycy, którzy ją wyidealizują i uświęcą jako wielką, stworzą wokół niej legendę i otoczą aureolą. Później przyjdą inni historycy, którzy zdemaskują tę idealizację, zburzą legendę.
Nieszczęśliwi Rosjanie ciężko doświadczeni duchowo i materialnie przez rewolucję – zdają się jak gdyby zapominać, co to jest rewolucja i czem jest każda rewolucja. Przyjemniej czytać historyczne książki o rewolucji aniżeli rewolucję przeżywać. Zbyt silne oburzenie przeciwko rewolucji rosyjskiej, zbyt wyłączne przypisywanie wszystkich zbrodni bolszewikom jest częstokroć rezultatem idealizacji rewolucji w ogóle, wynikiem nieprzezwyciężonej iluzji, że rewolucja może być dobroczynna i szlachetna. Pamięć historyczna jest bardzo krótka u ludzi rewolucyjnej epoki. Wielu z nich chce kierować rewolucją według własnego widzimisię i wpada w furię, że to się nie udaje. Zapominają ci ludzie o tem, że rewolucją w ogóle kierować nie można, tak jak jej i zatrzymać nie można. Rewolucja bowiem jest przeznaczeniem i żywiołem. I bolszewicy bynajmniej nie kierowali rewolucją, a byli tylko posłusznem jej narzędziem. Wszystkie prawie panujące oceny rewolucji opierają się na tem założeniu, że albo mogłoby jej wcale nie być i że można było do niej nie dopuścić, albo też że mogła ona być rozumna i dobra, gdyby bandyci – bolszewicy temu nie przeszkodzili. W ten sposób staje się rzeczą niemożliwą uchwycenie sensu rewolucji i duchowe przeżycie jej tragicznego doświadczenia. I nie ma nic bardziej godnego politowania, jak te tak rozpowszechnione w rosyjskiem, zagranicznem środowisku spory o tem: czy „w Rosji miała miejsce rewolucja, czy zwykłe zamieszki?” i „Kto jest za to wszystko odpowiedzialny?”. Jest to rodzaj samopocieszania się wśród kompletnej bezsiły i niemocy. Istotnie każda rewolucja jest okresem zamieszek. Każda rewolucja jest procesem rozkładu dawnego społeczeństwa i kultury. Należy całkowicie odrzucić idealno-normatywne wyobrażenia o rewolucji. Rewolucja nigdy nie bywa taką, jaką być powinna, albowiem nie ma powinnej rewolucji i rewolucja nie może być powinnością. Rewolucja jest przeznaczeniem narodów i ich wielkiem nieszczęściem. Nieszczęście to trzeba znieść z godnością, jak z godnością trzeba znieść ciężką chorobę lub śmierć bliskiej istoty.
Trzeba uznać za całkowicie pozbawioną historycznej perspektywy tę mentalność, która chciałaby powstrzymać rewolucję, opierając się na przedrewolucyjnych zasadach. Jest to niechęć zrozumienia tego, czem jest wszelka rewolucja, jest to zamykanie oczu na jej naturę, zapomnienie o tem, co już ludzie przedtem wiedzieli o rewolucji. Rewolucja przypomina ciężką zakaźną chorobę. Skoro zarazki przeniknęły już organizm, nie można wstrzymać nieuniknionego przebiegu choroby. W pewnym momencie gorączka osiągnie 41 stopni i nastąpi maligna. A potem temperatura spadnie do 36 stopni. Natura rewolucji polega na tem że musi ona z istoty swej dojść do kresu, musi przeżyć swoją żywiołową furię, by doznać w końcu porażki i przejść w swoje przeciwieństwo, żeby z własnych wnętrz narodzić antidotum. W rewolucji nieuniknienie muszą górować kierunki najbardziej krańcowe, a natomiast bardziej umiarkowane muszą być odrzucone i zniszczone. Podczas rewolucji giną zawsze ci, którzy ją zapoczątkowali i o niej marzyli. Takie jest prawo rewolucji i taka jest według genialnej myśli Józefa de Maistere’a wola Opatrzności, zawsze niewidzialnie działająca w rewolucji. Bóg karze ludzi i narody, zsyłając na nie rewolucję. Trzeba uznać za racjonalistyczne szaleństwo wszelką nadzieję, że partie bardziej umiarkowane i rozsądne, – żyrondyści czy też kadeci – nie będą mogli zapanować nad żywiołem rewolucji i nim pokierować. Jest to najbardziej nierealna ze wszystkich utopii. W rewolucji rosyjskiej utopistami byli kadeci. Bolszewicy natomiast byli realistami. Czyż nie były to utopijne i bezmyślne marzenia, że Rosję od razu można przekształcić w prawne, demokratyczne państwo, że naród rosyjski można zmusić przy pomocy mów humanitarnych do uznania prawa i wolności człowieka i obywatela, że można przy pomocy środków liberalnych wykorzenić instynkty przemocy i u rządzących, i u rządzonych. To byłaby nieprawdopodobna rewolucja, negacja wszystkich instynktów historycznych i tradycji rosyjskiego narodu: rewolucja bardziej radykalna niż bolszewicka, bolszewicy bowiem przyswoili sobie tylko tradycyjne metody rządzenia i wykorzystali niektóre odwieczne instynkty narodu. Bolszewicy absolutnie nie byli „maksymalistami”, to byli „minimaliści”, którzy działali w kierunku najmniejszego oporu, w całkowitej zgodzie z instynktowemu pragnieniami wycieńczonych przez wojnę ponad ich siły żołnierzy łaknących gorąco pokoju, chłopów pragnących ziemi panów, rozagitowanych i mściwych robotników. Maksymalistami byli ci, którzy za wszelką cenę chcieli kontynuacji wojny, a bynajmniej nie ci, którzy zdecydowali się ją zakończyć wówczas, gdy wojna zaczęła się rozkładać od wewnątrz. Ci, którzy sprzyjali irracjonalnym elementom rewolucji, działali do pewnego stopnia rozsądniej i w sposób bardziej racjonalistyczny niż ci, którzy w tym irracjonalnym elemencie usiłowali realizować gabinetowe plany racjonalistycznej polityki. Rewolucja zrzuca i burzy wszelkie teoretyczne plany racjonalistycznych polityków, i ze swego punktu widzenia ma rację. W racjonalistycznej, gabinetowej polityce nie wyczuwa się żadnej organicznej podstawy, żadnej żywiołowości, żadnych głębokich korzeni. W rewolucji natomiast tkwi zwyrodniała i chora siła narodowego żywiołu. Bolszewizm jest racjonalistycznem szaleństwem, manią definitywnej regularyzacji życia, opierającą się na irracjonalnym, narodowym żywiole. Natomiast racjonalizm liberalnych polityków gotów jest uznać prawa irracjonalnego elementu, ale sam nie opiera się na żadnym irracjonalnym żywiole. Bolszewizm był zwyrodniałem, wywróconem na opak urzeczywistnieniem idei rosyjskiej i oto, dlaczego on zwyciężył. Pomocą było w tem i to, że u Rosjan jest niezwykle słabe poczucie hierarchii, a jednocześnie bardzo silna skłonność do autokratycznej władzy. Naród rosyjski nie chciał nic słyszeć o żadnem praworządnem, konstytucyjncm państwie.