Mikołaj Bierdiajew “Nowe Średniowiecze” – cz. 2 rozdział 7

Zapraszamy do lektury “Nowego Średniowiecza” autorstwa Mikołaja Bierdiajewa, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli idealistycznej filozofii rosyjskiej, który szuka prawdy chrześcijańskiej jako jedynej absolutnej prawdy, z której wypływa, jako logiczna konieczność – sprawiedliwość chrześcijańska. Autor stawia problemy i rzuca zwarte rozwiązania wskazując czytelnikowi drogi przez bogaty labirynt zagadnień. Wysiłek włożony w poznanie “Nowego Średniowiecza” może stanowić nieocenione korzyści dla własnego rozwoju duchowego. 

 

ROZDZIAŁ VII

 

Nowe Średniowiecze zatriumfuje nad atomizmem nowożytnej historii. Atomizm ten może być pokonany albo fałszywie przez komunizm, albo prawdziwie przez Kościół, powszechność. Nowe Średniowiecze, podobnie jak i stare, jest hierarchiczne w swej strukturze, gdy tymczasem historia nowożytna neguje hierarchizm we wszystkich dziedzinach. Człowiek nie jest atomem bezjakościowego mechanizmu wszechświata, lecz żywym członkiem organicznej hierarchii; należy organicznie do społeczności realnych. Sama idea osobowości jest związana z hierarchią, i atomizm niszczy osobowość w jej jakościowej odrębności.

Żyjemy w epoce, kiedy nieunikniony jest swobodny powrót do hierarchicznych zasad. Tylko one świadczą o ładzie kosmicznym wszechświata. Przecież i komunizm antyindywidualistyczny, antyliberalny, antydemokratyczny i antyhumanistyczny jest również na swój sposób hierarchiczny. Neguje on formalną wolność i równość czasów nowożytnych i wytwarza swoją satanokratyczną hierarchię, usiłując być pseudo-kościołem i pseudo-powszechnością. Nie można już komunizmowi przeciwstawiać idei antyhierachicznych, humanistycznych, liberalno-demokratycznych nowożytnej historii, natomiast należy mu przeciwstawić ideę hierarchiczną, ontologicznie ugruntowaną, prawdziwie organiczną powszechność. Przecież i dawne prawicowe konserwatywne i monarchistyczne idee, które panowały w życiu niektórych państw przed wojną i rewolucją – były w istocie ideami indywidualistycznemi W podstawach ich tkwił arystokratyczny humanizm, tak jak w podstawach idei lewicy i postępowców tkwił humanizm demokratyczny. Autoafirmacja humanistyczna tkwiła w podłożu monarchii Ludwików XIV i XV, podobnie jak i w monarchii Wilhelma lub w imperium rosyjskiem. Przeciw autoafirmacji arystokratycznej i humanistycznej zawsze powstaje autoafirmacja demokratyczna i humanistyczna, przeciw absolutnej ludzkiej monarchii absolutna ludzka demokracja. Cesarz czy szlachta mają nie więcej prawa do władzy jak naród, chłopi lub robotnicy. A to dlatego, że w ogóle nie istnieje ludzkie prawo do władzy i że każda żądza władzy jest grzechem. Żądza władzy cechująca Ludwika XIV czy też Mikołaja 1 jest grzechem, tak jak grzechem jest żądza władzy Robespierre’a czy Lenina. Władza jest obowiązkiem, a nie prawem i jest ona tylko wtedy słuszna, gdy działa nie we własnem i swojem imieniu, ale w imię Boga, w imię Prawdy.

Czasy nowożytne konstruowały władzę jako uprawnienie, interesując się podziałem prawa do niej. Nowe Średniowiecze powinno konstruować władzę jako obowiązek. I całe życie polityczne ugruntowane na walce o prawo władzy musi być uznane za irrealne, fikcyjne i wampiryczne. W takiem życiu nie ma nic ontologicznego. Polityka w 9/10 jest zawsze kłamstwem, oszustwem i fikcją. I tylko 1/10 polityki zawiera w sobie element realności – urzeczywistnienia władzy koniecznej dla istnienia wszechświata, władzy pochodzącej od Boga. Wstępujemy w epokę, gdzie wiara we wszelkie polityki zniszczała, gdzie polityczna strona życia nie będzie odgrywała tej roli, jaką odgrywała w historii nowożytnej, w epokę, w której miast polityki wystąpią bardziej realne duchowe i gospodarcze procesy. Naturalny hierarchizm życia musi uzyskać należne mu prawa i jednostki mające większy ciężar gatunkowy w znaczeniu ontologicznem i obdarzone większą mocą i bardziej godne muszą zająć odpowiednie miejsce – w życiu. Życie nie może kwitnąć bez arystokracji duchowej. I musi powstać ruch przeciwdziałający zjawisku tej społecznej entropii, która opanowała współczesne demokratyczne społeczeństwa. Zasada action directe, spontanicznego działania jednostek i grup, rozbije dawną politykę. Bezpośrednie i pierwiastkowe życie otrzyma przewagę nad wtórnem i pośredniem życiem polityki. Partie polityczne i ich przywódcy stracą prawdopodobnie wszelkie znaczenie; i nie drogą organizacji partyjnej będą wysuwały się na czoło społeczeństw wybitne jednostki. Znikną ostatecznie z powierzchni ziemi Parlamenty wraz ze swem fikcyjnem i wampirycznem życiem narośli na ciele narodu, niezdolnych do pełnienia żadnej funkcji organicznej.

Giełda i prasa nie będą kierowały życiem. W życiu socjalnem nastąpi uproszczenie, powrót do bardziej elementarnych procesów walki o byt. Życie społeczne będzie musiało powrócić do praźródeł życia i stać się bardziej naturalne, mniej sztuczne. Ludzie prawdopodobnie będą się grupować i łączyć nie według cech politycznych, zawsze wtórnych i w większości wypadków fikcyjnych, ale według gospodarczych, bezpośrednio życiowych, zawodowych, według cech twórczości i pracy. Dawne kasty i klasy zamierają i na ich miejsce ukazują się zawodowe grupy pracy duchowej i materialnej. Niewątpliwie wielka przyszłość oczekuje związki zawodowe, cechy i kooperatywy. I to jest właśnie oznaką powrotu do Średniowiecza, opartego na nowych podstawach. Parlamenty polityczne zwyrodniałe w jałowem gadulstwie zostaną zastąpione przez rzeczowe parlamenty zawodowe, oparte na zasadzie reprezentacji realnych korporacyj, które nie będą walczyły o władzę polityczną, ale raczej decydowały o zagadnieniach życiowych, jak np. problemach związanych z gospodarstwem rolnem, z wychowaniem narodowem itp. Kwestie te będą rozstrzygane życiowo, a nie dla polityki. Przyszłość społeczeństw należy do syndykalistycznego typu, oczywiście nie w sensie syndykalizmu rewolucyjnego. Powodzenie może mieć tylko polityka, w której zdecydowany społeczny radykalizm będzie wiązał się z hierarchicznemi podstawami władzy. I w anarchizmie jest pewna doza prawdy, a mianowicie w tem, że przeciwstawia się on władzy polityki i przesadnemu znaczeniu państwa.

Nowe Średniowiecze nieuniknienie będzie w najwyższym stopniu narodowe, lecz zupełnie niedemokratyczne. Od dziś począwszy masy pracujące i warstwy ludowe będą grały wielką rolę w losach państw. I wszelka polityka będzie musiała się z tem liczyć i szukać dróg w celu ograniczenia władzy mas nad kulturą jakości.

W Rosji odegra dominującą rolę włościaństwo. Nie znaczy to bynajmniej, że masy, które już nie wrócą do stanu sprzed katastrofy światowej, będą koniecznie realizowały wolę politycznej władzy drogą politycznej demokracji, za pomocą powszechnego prawa wyborczego itp. Doświadczenie rewolucji rosyjskiej wykazało niezbicie, że masy nie zawsze dążą do wyrażenia swego wzrastającego znaczenia społecznego przy pomocy urządzeń demokratycznych, wszechwładztwa mas. Demokracje są nierozłącznie związane z panowaniem klas burżuazyjnych i systemem przemysłowo-kapitalistycznym broniącym swoich interesów, z ukształtowaniem warstwy zawodowych polityków. Masy są zwykle obojętne wobec polityki, one nie mają nigdy dosyć siły, ażeby dojść do władzy. Jest wiele więcej podstaw do myślenia, że chłopi i robotnicy, społeczne znaczenie których bezustannie wzrasta, będą dążyli ku zawodowemu i korporacyjnemu przedstawicielstwu, i samorządowi, ku zasadzie „sowieckiej”, ale „sowieckiej” w prawdziwem i realnem znaczeniu tego słowa, a nie w flkcyjnem, pod przykrywką którego mamy do czynienia z dyktaturą partii komunistycznej w Rosji „Sowietów”. Na związki społeczne spadnie ciężar ratowania Państwa i społeczeństwa od ostatecznej zagłady. Rozumiem przez to związki w najwyższem stopniu życiowe, korporacyjno-zawodowe, z jednej strony gospodarcze, z drugiej duchowe. Z takich związków będzie się składało społeczeństwo i Państwo nowego Średniowiecza. Muszą być zaspokojone duchowe i materialne potrzeby mas, a bynajmniej nie ich dążenie do władzy. Władza nigdy nic należała i nie będzie należała do większości. To przeczy samej naturze władzy. Władza w istocie odznacza się naturą hierarchiczną i posiada hierarchiczną strukturę. Taką będzie i w przyszłości. Naród nie może rządzić sam sobą, trzeba mu kierowników. W republikach demokratycznych rządzi bynajmniej nie naród, ale nieznaczna mniejszość przywódców partii politycznych bankierów, dziennikarzy itd. To co nazywamy zwierzchnictwem narodu, jest tylko chwilą w życiu narodu, tylko wylewem narodowego żywiołu. Ukształtowanie się społeczeństwa i Państwa, powstanie społecznego kosmosu jest zawsze procesem powstania nierówności i hierarchii, eliminacją warstwy kierowniczej. I zupełnie jest możliwe, że zjednoczenie społeczeństw i państw w nowem Średniowieczu przyjmie formy monarchii. Masy same mogą zapragnąć monarchy, uznać wodza i bohatera. Ale jeśli monarchie są jeszcze możliwe, będą one naturalnie nowego typu, zupełnie obce typowi starej historii nowożytnej, a bardzo zbliżone do typu Średniowiecznego. Przeważą w nich cechy cezaryzmu. Sądzę od dawna i wypowiadałem tę myśl już w 1918 i 1919 roku, że my, a przede wszystkiem Rosja, zbliżamy się do oryginalnego typu, który można by nazwać monarchią „sowiecką” – syndykalistyczną monarchią o nowem zabarwieniu społecznem. Stary legitymizm umarł. Należał on do nowej historii i pogoń za jego przywróceniem jest pogonią za widmem. Monarchie nowego Średniowiecza nie będą monarchiami formalnie legitymistycznemi. Zasada realizmu socjalnego będzie w nich miała przewagę nad zasadą prawnego formalizmu. Wspierać te monarchie będą nie kasty, ale społeczne i kulturalne stany ukształtowane hierarchicznie. Władza będzie silna, często dyktatorska. Żywiołowa gra sił narodowych obdarzy jednostki wybrane świętemi atrybutami władzy. Nie będzie można zmuszać narodu do przyjęcia monarchii. Naród sam drogą realnie życiowych procesów będzie rozstrzygał o formach rządu w zależności od swoich wierzeń. Lecz taki rodzaj „zwierzchnictwa narodu”, które w pewnym sensie istniało zawsze, nie oznacza wcale demokracji. W każdym razie kwestię form władzy należy uważać za kwestię problematyczną i drugorzędną.

Przyszłe społeczeństwa będą naturalnie społeczeństwami pracy. W podstawach ich będzie tkwiła zasada duchowej i materialnej pracy, pracy nie bezjakościowej, jak to ma miejsce w socjalizmie, ale jakościowej, pełnowartościowej. Taką była zawsze idea chrześcijańska. Skończy się nadmierne próżniactwo i nieróbstwo uprzywilejowanych klas historii nowożytnej. Arystokracja zachowa się zawsze, lecz nabierze ona bardziej duchowego charakteru, stając się kategorią raczej psychologiczną niż socjologiczną. Życie stanie się bardziej surowe i ubogie, zniknie blask nowożytnej historii.
Zbliżają się czasy, które będą wymagały ogromnego natężenia ducha ludzkiego, olbrzymiej pracy. Będzie musiał wytworzyć się specjalny typ życia zakonnego w świecie, specjalny typ zgromadzeń zakonnych. Wreszcie zostanie postawiony problem o religijnym sensie i religijnem uświęceniu pracy, problem, którego nie chciała znać historia nowożytna, dążąca do wyzwolenia człowieka i klas z jarzma pracy. Sama praca musi być rozumiana jako twórczość. Kapitalizm i socjalizm zmechanizowały pracę i dlatego zagadnienie pracy dla nich nie istnieje. Ograniczenia potrzeb i duże natężenie pracy wszystkich klas społeczeństwa są cechą charakterystyczną nowego historycznego okresu. Tylko za tę cenę będzie mogła egzystować zubożała ludzkość. Wewnętrznie punkt ciężkości życia musi się przenieść z dziedziny środków, któremi tak długo i wyłącznie byli pochłonięci ludzie historii nowożytnej – na cele. Będzie to zwrot ku samemu życiu, ku jego wewnętrznej treści, a nie projekcjonowanie życia na zewnątrz, w czas, w przyszłość. Idea „postępu” zostanie odrzucona jako zniewaga dla prawdziwych celów życia. „Postęp” przestanie istnieć z końcem nowożytnej historii. Natomiast będzie istniało samo życie, twórczość, zwrot ku Bogu albo ku diabłu, ale nie będzie „postępu” w tym sensie, w jakim tę ideę rozumiał wiek XIX. Trzeba wstrzymać koniecznie wzrastające tempo czasu, tempo, które wlecze nas w kierunku niebytu, trzeba znaleźć upodobanie wieczności. Lecz jednocześnie z tem wszystkiem działać będzie i wola w kierunku rozszerzenia władzy fikcyjnej cywilizacji, będzie działać i duch antychrysta. Zdaje mi się, że charakterystycznem dla nowego Średniowiecza będzie jeszcze to, że w niem większą rolę odegra kobieta. Wyłącznie męska kultura wyjałowiła się i zniszczała podczas wojny światowej. I w ostatnich latach wielkich prób kobieta zaczęła odgrywać ogromną rolę i stanęła na wysokim poziomie. Kobieta jest silniej związana z duszą świata, z pierwiastkowemi żywiołami niż mężczyzna, i przez kobietę tylko mężczyzna łączy się z niemi. Kultura męska jest zbyt racjonalistyczna, ona zbyt daleko oddaliła się od bezpośrednich tajemnic kosmicznego życia, i jeśli powraca do nich, to tylko przez kobietę. Poza tem kobiety odgrywają szczególnie ważną rolę w przebudzeniu religijnem naszej epoki. Kobietom przeznaczone jest, jak mówi Ewangelia, nieść ludzkości myrrę. Dzień był okresem wyłącznej przewagi kultury męskiej; noc – to epoka, w której i żywioł kobiecy uzyskuje swoje prawa.

To zwiększenie się roli kobiety w przyszłym okresie historycznym nie oznacza bynajmniej dalszego wzrostu ruchu emancypacyjnego czasów nowożytnych, ruchu, który usiłował upodobnić kobietę do mężczyzny i poprowadzić ją męską drogą. Był to prąd antyhierarchiczny i niwelujący, który negował swoistość natury kobiecej, wieczną kobiecość. Pierwiastek męski musi panować nad pierwiastkiem kobiecym, a nie podlegać mu, jak to się często działo w historii nowożytnej, np. we Francji. Nie zemancypowana i upodobniona do mężczyzn kobieta, ale wieczna kobiecość – będzie odgrywała wielką rolę, w przyszłym okresie dziejowym.

Rola ta będzie ściśle związana z kryzysem – rodu i rodowej rodziny, kryzysu, który tworzy z kolei głęboki podkład przeżywanego obecnie ogólnego kryzysu światowego.
Chrystjanizm nie może urzeczywistnić swoich nadziei w żywiołowej grze gatunku, z której powstają nowe jednostki, a która jest właśnie skierowana ku złej nieskończoności zmieniających się pokoleń. Podstawowy problem życia jest właśnie problemem przetworzenia płci, oświeceniem żywiołu kobiecego, przekształceniem energii rodzącej w energię twórczą. Naturalny ród starego Adama musi przekształcić się i przetworzyć w duchowy ród nowego Adama. Łączy się to z objawieniem mistycznego sensu miłości, miłości przekształcającej i zwróconej nie ku teraźniejszości, lecz wieczności. I tu wychodzimy już z granic historii nowożytnej, z jej racjonalistycznego dnia i wstępujemy w mistyczną noc Średniowiecza. Tego zagadnienia nie można ujmować w słowach historii nowożytnej.

Zbliżanie się nowego Średniowiecza sygnalizuje także rozkwit doktryn teozoficznych, zamiłowanie do nauk okultystycznych, ponowne odrodzenie się magii. Sama nauka wraca do swych magicznych źródeł i wkrótce wyjaśni się ostatecznie magiczny charakter samej techniki. Znowu zaczynają się stykać religia i nauka i rodzi się potrzeba poznania Boga i prawd religijnych drogą rozumową, kontemplacyjną. Wchodzimy w atmosferę cudowności, tak obcą historii nowożytnej, i oto znowu staje się możliwa biała i czarna magia. I znowu staną się możliwe namiętne spory na temat tajemnic boskiego życia. Przechodzimy od okresu psychicznego do okresu duchowego. Przyszłość jest rozdwojona i nie wierzymy więcej w konieczność i przymusowość radosnej, światłej i pożądanej przyszłości. Złudzenia ziemskiego szczęścia nie mają już nad nami żadnej mocy. Wyczucie zła musi stać się silniejsze i bardziej ostre w nowem Średniowieczu. Siła zła wzrośnie i przyjmie nowe formy, stając się przyczyną nowych cierpień. Lecz człowiekowi dana jest wolność ducha i wolność w odbiorze swej drogi. Chrześcijanie muszą skierować swoją wolę ku stworzeniu chrześcijańskiej społeczności i chrześcijańskiej kultury, ponad wszystko szukać Królestwa Bożego i jego prawdy. Dużo zależy od naszej swobody, od twórczych wysiłków człowieka. I dlatego właśnie możliwe są dwie drogi. Przeczuwam w przyszłości wzrost sił zła, ale jednocześnie chcę określić możliwe pozytywne cechy przyszłego społeczeństwa. Jesteśmy ludźmi średniowiecza, i to nie tylko dlatego, że takim jest los i fatum historii, lecz i dlatego, że sami tego chcemy. Jesteście jeszcze ludźmi historii nowożytnej, dlatego nie chcecie dokonać wyboru. A tymczasem przeczuwając noc, trzeba uzbroić się duchowo do walki ze złem, trzeba wyostrzyć zdolność jego rozpoznania, tworzyć nowe rycerstwo.

I fala nas szparko poniesie
W bezmiar i mroki żywiołu…
I płynąć przed się będziemy
Przez pałające odchłanie.

 


Zobacz pozostałe rozdziały