Zapraszamy do lektury “Nowego Średniowiecza” autorstwa Mikołaja Bierdiajewa, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli idealistycznej filozofii rosyjskiej, który szuka prawdy chrześcijańskiej jako jedynej absolutnej prawdy, z której wypływa, jako logiczna konieczność – sprawiedliwość chrześcijańska. Autor stawia problemy i rzuca zwarte rozwiązania wskazując czytelnikowi drogi przez bogaty labirynt zagadnień. Wysiłek włożony w poznanie “Nowego Średniowiecza” może stanowić nieocenione korzyści dla własnego rozwoju duchowego.
ROZDZIAŁ V
Fazy humanizmu cechujące drugą połowę XIX wieku i początek XX odpowiadają całkowitemu zniszczeniu Renesansu i całkowitemu wyczerpaniu jego sił twórczych. Wolna i żywiołowa gra nadmiernych sił człowieka doszła do swego kresu. I nie zostało więcej śladu z ducha Renesansowego, wszystko to, co było wartościowe i twórcze w końcu XIX i na początku XX wieku, zwróciło się ku źródłom religijnym, czysto chrześcijańskim. Prądy pogańskie tego okresu są bardzo powierzchowne i trzeba wielkiej naiwności, żeby szukać w nich ducha antycznego. Człowiek, który nadużył kultury, nie jest człowiekiem odrodzenia, lecz upadku. Upadek jest jedną z form końca Renesansu. Człowiek doszedł do szczytu kultury, jaką wytworzyła nowożytna historia, doszedł w stanie wyczerpania i rozbicia, uginając się pod ciężarem dziejów, które stały się zbyt skomplikowane na skutek zerwania człowieka z ośrodkiem życia religijnego. Człowiek nie może znieść odosobnienia, w jakie wtrąciła go epoka humanistyczna. Odosobnienie to rozkłada człowieka, który wytwarza nieudolnie wspólnoty duchowe i nakłada na siebie stworzone przez się więzy duchowe, buduje fałszywe kościoły. Skrajny socjologizm podkreśla głęboką separację i wielkie osamotnienie człowieka. Atomy rozdzielone wewnętrznie mają tendencję do łączenia się zewnętrznie. Skrajny socjologizm w swoich założeniach filozoficznych jest niejako odwrotnością skrajnegoindywidualizmu i atomizacją społeczeństwa ludzkiego. Indywidualność ludzka, która zaczynała wznosić się w epoce Renesansu, tkwiła jeszcze w organicznych duchowych całościach, skąd czerpała ożywcze soki. Nie miała ona wyglądu odosobnionego atomu. Swobodnie działa i tworzy, opierając się na podstawie duchowej. Daleka jest jeszcze od myślenia o socjalizacji, ażeby przy jej pomocy uratować się od samotności i uniknąć głodu duchowego i materialnego. Socjalizacja zmieniona w religię jest niewątpliwem zakończeniem Renesansu, wyczerpaniem indywidualności ludzkiej, która powstała w epoce Renesansu. Skrajny indywidualizm i skrajny socjalizm są dwoma postaciami tego zakończenia. I tak w jednym, jak i w drugim mamy zaprzeczenie indywidualności ludzkiej, zaciemnienie osobowości człowieka. Abstrakcyjny humanizm oddzielony od boskich podstaw życia, od konkretności duchowej musiał prowadzić do zniszczenia człowieka i jego osobowości.
Osobowość ludzka jak każda rzeczywista realność zawiera się tylko w konkrecie duchowym, który wyciska piętno boskiej jedności na całym pluralizmie człowieka; osobowość ta znika w abstrakcji i w odosobnieniu. Rozwój humanizmu w czasach nowożytnych jest przejściem człowieka od konkretu duchowego, gdzie wszystko łączy się organicznie, do abstrakcji, która zmienia człowieka w osobny atom. W przejściu tern od konkretu do abstrakcji człowiek nowożytnej historii miał nadzieję odzyskać swoją wolność, umocnić indywidualność, zdobyć energię twórczą. Człowiek zapragnął wyzwolenia się od tej łaski Boskiej, która stworzyła jego obraz i dostarczała mu duchowego pokarmu. Abstrakcyjny humanizm jest zerwaniem z łaską i jej negacją. A w rzeczywistości życie jest konkretne tylko w łasce; życie poza łaską jest życiem abstrakcyjnem. Na tym właśnie gruncie wznoszą się wszystkie złudzenia humanizmu. Wszystko, co wydaje się człowiekowi wyzwoleniem, odkryciem indywidualności i energii twórczej, jest w gruncie rzeczy ujarzmieniem jego istoty duchowej przez wir sił naturalnych, jest rozkładem jego indywidualności. Doświadcza się tego ostatecznie u szczytu rozwoju historii współczesnej. Humanizm ujął człowieka poza konkretnością, bez więzów duchowych i zależności w sposób tak abstrakcyjny, jak gdyby chodziło o atom z natury rzeczy, zamknięty sam w sobie. Tendencja ta nie utwierdziła się od razu w epoce Renesansu, ale była stopniowo zdeterminowana w ciągu historii nowożytnej. Tendencja taka musiała nieuchronnie prowadzić do skrajnego indywidualizmu i skrajnego socjalizmu, które są dwiema postaciami atomizacji i abstrakcyjnego rozkładu społeczeństwa i jednostki.
Dwaj ludzie, którzy zapanowali nad myślą czasów nowych, Fryderyk Nietzsche i Karol Marks, zilustrowali z genialną siłą, te dwie postacie samonegacji i samozniszczenia humanizmu. U Nietzschego występuje to w formie rezygnacji i zniszczenia humanizmu w postaci indywidualistycznej; u Marksa w postaci kolektywistycznej. Abstrakcyjny indywidualizm i abstrakcyjny kolektywizm zrodziła jedna i ta sama przyczyna: oderwanie człowieka od boskich podstaw życia i oddzielenie go od konkretu. Nietzsche jest dzieckiem i ofiarą humanizmu czasów nowożytnych. Płaci za grzechy tego humanizmu. W przeznaczeniu Nietzschego humanizm stał się swojem przeciwieństwem. Nietzsche czuje, że człowiek jest „wstydem i upodleniem”. Pragnie on wzniesienia człowieka. Wola jego dąży do nadczłowieka. Moralność Nietzschego nie uznaje wartości człowieczeństwa, zrywa z człowieczeństwem, zalecając w imię celów nadludzkich, w imię przyszłego i odległego, w imię doskonałości – nieczułość względem człowieka. Nadczłowiek zastępuje u Nietzschego zgubionego Boga. Nietzsche nie może i nie chce opierać się na człowieczeństwie, na samem człowieczeństwie. 1 z nadludzkim indywidualizmem Nietzschego ginie obraz człowieka.
Tak samo ginie człowiek w nadludzkim kolektywizmie Marksa. Marks wyszedł duchowo z humanistycznej religii Feuerbacha, ale w nim także, choć w odmienny niż u Nietzschego sposób, humanizm stał się swojem przeciwieństwem, zmienił się w antyhumanizm. Marks odczuwa indywidualność ludzką jako spadek starego, burżuazyjnego świata, wymaga jej wzniesienia w kolektywizmie. Moralność Marksa nie uzna- je wartości indywidualności ludzkiej; on także zrywa z człowieczeństwem i zaleca nieczułość względem człowieka w imię kolektywizmu, w imię przyszłego Państwa, Państwa sjocjalistycznego. Kolektyw zastępuje u Marksa zgubionego Boga. Marks także nie może i nie chce utrzymywać się w granicach człowieczeństwa; i jest w istocie coś nieludzkiego i antyludzkiego w kolektywizmie Marksa; indywidualność ludzka znika, zaciemnia się osobowość człowieka. Kolektywizm Marksa nie uznaje indywidualności ludzkiej z jej nieskończonem życiem wewnętrznem, co uznawał i gloryfikował nie tak dawno humanizm Herdera i Goethego.
Marks jest także jak i Nietzsche prawowitem dzieckiem nowożytnej historii. Tak w jednym, jak i w drugim, aczkolwiek w różny sposób, dokonywa się koniec Renesansu. Nietzsche zwrócił się ku Renesansowi, chcąc żyć twórczem życiem Renesansu, ale w istocie znalazł się on w innej płaszczyźnie, z którą nie można było złączyć źródeł historycznego Renesansu. Marks odwrócił się na zawsze od Renesansu, jako od świata burżuazyjnego, pragnie on nowego Królestwa, w którem nie będzie można marzyć o nadmiarze twórczości. I ani dzieło Nietzschego, ani dzieło Marksa nie były triumfem człowieka, zdemaskowały one tylko złudzenie humanistyczne. Po nich jest niemożliwością widzieć w humanizmie upajający i czarowny ideał; naiwna wiara w człowieczeństwo stała się niepodobieństem. Zaprzeczenie człowieka znajdziemy jeszcze u Maxa Stimera, który wymierzył humanizmowi cios brutalny. Przejściowe królestwo człowieka, człowieczeństwa wystarczającego sobie, rozpada się i ustępuje. Wystąpiły biegunowe przeciwieństwa i ostateczności, granice nakreślone człowiekowi zostały przekroczone. I nie można już opierać się wyłącznie na człowieczeństwie. Wszystko to jest zakończeniem Renesansu, Renesansu, który był wolną grą królestwa podporządkowanych sił człowieka, ambicją stworzenia doskonałego życia, szczęśliwego i pięknego w królestwie humanistycznem. Czasy nowożytne zniszczyły królestwo humanistyczne. Rozszerzenie i rozprzestrzenienie królestwa humanizmu, jego demokratyzacja – okazały się fatalne dla jego istnienia. Twórczy humanizm może istnieć tylko przy zastosowaniu selekcji w społeczeństwie ludzkiem. I tak też było w epoce Renesansu. „Oświecenie” i Rewolucja wprowadziły niwelację do królestwa humanizmu i w ten sposób wypracowały jego wewnętrzny rozkład. Renesans był ugruntowany na nierówności i możliwość jego istnienia była uzasadniona przez tę właśnie nierówność. Pragnienie równości, które owładnęło człowiekiem współczesnym, oznaczało jednocześnie koniec Renesansu. Była to entropia w życiu społecznem.