Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek i Położnych

Pielęgniarki, siostry, dawniej – sanitariuszki. 12 maja obchodzą swoje święto – Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek i Położnych. Początki tego zawodu sięgają zamierzchłej przeszłości.

Nowoczesne pielęgniarstwo jest zasługą Florence Nightingale. Ta angielska dama poświęciła swoje życie niesieniu pomocy chorym oraz rannym żołnierzom w czasie wojny krymskiej. To ona zauważyła, jak ważną rolę w procesie powrotu do zdrowia odgrywa odpowiednia opieka nad chorym i warunki sanitarne w szpitalu. Na cześć tej XIX-wiecznej prekursorki nowoczesnego pielęgniarstwa (urodzonej 12 maja 1820 r.) na Kongresie Międzynarodowej Rady Pielęgniarek w Meksyku w 1973 roku ustanowiono święto pielęgniarek.

Przed siostrami byli bracia

Szpitalnictwo i pielęgniarstwo ma jednak o wiele bogatszą historię. Wskazówek do prawidłowego postępowania z chorymi można szukać już u „ojca medycyny” – Hipokratesa (V–IV w. p.n.e.). Jego pisma zawierają informacje na temat opatrywania ran, higieny czy żywienia chorych.

W Polsce rozwój służby zdrowia przypada na połowę wieków średnich. Po przyjęciu przez nasz kraj chrztu w 966 r., na ziemie Piastów napływać zaczęli mnisi z różnych części Europy. Pierwszymi, którzy opiekowali się chorymi w tworzonych przez siebie szpitalach, byli benedyktyni i cystersi. Zgodnie z regułami zakonów prowadzili oni hospicja i szpitale wewnątrzklasztorne, zajmowali się pomocą potrzebującym i leczeniem chorych. W średniowieczu na ziemiach polskich doliczono się aż 28 prowadzonych przez nich szpitali.

 

Szczególnie gorliwą opiekę nad chorymi nakazuje członkom wspólnoty reguła zakonna wspólnoty Benedykta z Nursji. Zalecono w niej, aby każdy chory brat miał odrębną celę i usługującego mu zakonnika. Szybko jednak służba i opieka przeniosła się na potrzebujących spoza klasztoru, w tym podróżnych i wędrowców.

Na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia opactwa benedyktyńskie stały się synonimem hospicjów i przystaniami dla biednych. Jedno z najstarszych hospicjów działało już w 1144 r. przy kościele szpitalnym św. Świerada pod Oławą na Dolnym Śląsku. Zachowały się również relacje o szpitalach i aptece pomagających mieszkańcom w okolicach Łysej Góry. Nad utrzymaniem i zaopatrzeniem tego rodzaju placówek czuwali opaci.

W zakonie powstał też specjalny ceremoniał przyjmowania potrzebujących do klasztorów. W jego trakcie wspólnota, na czele z opatem, witała gości, padając przed nimi krzyżem i całując ich stopy. Benedyktyni wybierali także spośród siebie jałmużnika – mnicha cieszącego się dużym szacunkiem. Wyszukiwał on chorych we wsiach, udzielając im pomocy w chatach lub sprowadzając do klasztornego szpitala.

 

Przyklasztorne szpitale prowadzili również cystersi. W dawnych zapiskach zachowała się wzmianka z 1152 r. o szpitalu w Jędrzejowie, gdzie mnisi pełnili funkcje pielęgniarzy. W dokumencie fundacyjnym szpitala cysterek we Wrocławiu z 1290 r. zapisano, „by z tymże klasztorem związany był szpital”.

Działalnością dobroczynną na rzecz ubogich, chorych i kalek wykazali się szczególnie mnisi oliwscy w XV i XVI w. podczas epidemii ospy. O opiece nad chorymi na Śląsku można z kolei przeczytać w żywocie św. Jadwigi. Znaczący wkład w rozwój opieki medycznej i szpitalnictwa wnieśli także kanonicy regularni św. Augustyna, którzy ufundowali szpital z opactwem w Sobótce w 1110 r.

Przełamując tabu

Z ludzkim ciałem wiązały się liczne tabu, dlatego kobiety-mniszki nie były początkowo dopuszczane do czynności opiekuńczych. Siostry zakonne nie miały łatwej drogi do pracy w charakterze pielęgniarki. Jeszcze w XIX w. w niektórych regionach kraju nie mogły opiekować się chorymi mężczyznami w domach, a nawet w szpitalach.

Z czasem jednak siostry zakonne nabywały coraz liczniejsze kompetencje do sprawowania pieczy nad szpitalami i nad chorymi. Z dawnych zapisów kronikalnych wynika, że w XIII w. benedyktynki prowadziły szpital Świętego Ducha w Toruniu. Niewielkie placówki dla chorych działały także przy niektórych klasztorach cysterek. Królowa Jadwiga rozwinęła ich sieć, zwiększając liczbę miejsc dla chorych w już funkcjonujących szpitalach i tworząc nowe placówki.

W szpitalu na krakowskim Zwierzyńcu przy kościele św. Augustyna w wiekach średnich posługiwały siostry norbertanki. Siostry klaryski, mimo że nie miały w regule misji opiekuńczo-szpitalniczej, opiekowały się chorymi w szpitalu św. Leonarda w Zawichoście. Posiadały też szpitaliki zakonne z aptekami w Starym Sączu i Głogowie. Podobnie klauzurowy zakon brygidek, założony ok. 1346 r. przez św. Brygidę Szwedzką, nie był formalnie zakonem szpitalnym, ale pełnił misję opiekuńczo-charytatywną w przykościelnym szpitalu.

Szczególną funkcję pełniły zaś siostry w zakonie Świętego Ducha. Ich zgromadzenie do trzech ślubów: posłuszeństwa, czystości, ubóstwa, dodało czwarty – obowiązek służby biednym i chorym. Siostry opiekowały się starcami i ubogimi, kobietami w ciąży, chorymi z chorobami wenerycznymi, a nawet trędowatymi. Przy szpitalach zakładały też przytułki dla porzuconych dzieci, które wychowywały. Wiele z placówek powstawało nad rzekami, na peryferiach miast, co, jak zapisał Jan Długosz, umożliwiało izolację chorych od zdrowych.

Działalność charytatywną prowadziły również świeckie beginki – kobiety niezamężne i wdowy. Nie składając ślubów zakonnych, przestrzegały one zasad życia klasztornego.
Już w XIII w. można je było spotkać na Śląsku, Pomorzu oraz Warmii. Beginki prowadziły działalność dobroczynną, pielęgnowały chorych w szpitalach i prywatnych domach, opiekowały się chorymi zakonnikami, prowadziły przytułki dla ubogich. Działały w myśl motta: „Ćwiczyć się również w pełnieniu uczynków miłosierdzia, a przede wszystkim odwiedzać chorych w ich domach”. To one zdobywały środki na utrzymanie szpitali i chorych, organizując kwesty i ucząc tkactwa czy szycia.

W czasach nam nieco bliższych, w pierwszej połowie XVII w. późniejszy święty Wincenty a Paulo założył Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia. One również „oficjalnie” zaangażowały się w opiekę nad chorymi. Kobiety w habitach, w charakterystycznych „skrzydlatych” welonach, niosły pomoc w czasach wojen i epidemii. Niektóre przypłaciły to życiem: czternaście sióstr zgilotynowano w czasach Rewolucji Francuskiej, dziesięć zabito w 1870 r. w Chinach, dziesięć zginęło podczas hiszpańskiej rewolucji. Siostry miłosierdzia, zwane z racji koloru habitu szarytkami, jako świadome znaczenia edukacji zabiegały również o uruchomienie szkół pielęgniarskich. Ich starania w tej materii przyniosły efekt: w 1905 r. papież Pius X wydał zgodę na założenie pierwszej zakonnej szkoły pielęgniarskiej.

Przecinając pępowinę przy świetle latarki

Swoją pracę pielęgniarki w habitach traktowały jako przywilej, budząc szacunek ze strony personelu świeckiego i zdobywając zaufanie chorych. Niektórzy, widząc siostrę zakonną przy swoim łóżku, decydowali się na przyjęcie sakramentów.

Angela Brusca i Laura Biondo w książce Religiose nel mondo della salute (Zakonnice w świecie służby zdrowia) przypominają o doświadczeniach niektórych z nich. Siostra Emilia Balbinot, położna pochodzenia włoskiego, wspominała: „Mieszkałam w niezwykle ubogich wioskach: bez środków i na pierwszej linii, pomagałam w narodzinach dzieci, przecinając pępowinę przy świetle latarki”. Siostra Odilia D’Avella współpracę z personelem świeckim włoskich szpitali określiła jako „długie doświadczenie, przeżywane we wzajemnym szacunku”.

Albańska zakonnica Matka Teresa z Kalkuty, która od 1948 r. do śmierci w 1997 r. prowadziła hospicja dla umierających, ubogich, chorych i sierot mawiała: „To, co robimy, to tylko kropla wody w oceanie. Ale gdybyśmy tego nie robiły, w oceanie byłoby o jedną kroplę mniej”.

Do dzisiaj zakonnice sprawują swoją posługę w wielu szpitalach ogólnych, sanatoriach, ośrodkach opiekuńczych dziennych, ośrodkach rehabilitacyjnych, szpitalach psychiatrycznych. I choć kobiety w habitach stanowią mniejszość wśród personelu pielęgniarskiego, intrygujące jest to, że chorzy wzywając opieki wołają raczej „siostro” niż „proszę pani”.

 


źródło: www.aleteia.org