Ks. Józef Tischner na Wielkanoc

 

Bóg jest blisko.

Przebudzenie: od ujścia do źródła.

 

Jerzy Stuhr i Jerzy Trela czytają Tischnera

Grają: Zbigniew Wałach z zespołem Wałasi, gościnnie: Piotr Baron, Wojciech Golec i Piotr Wyleżoł.

 

W filmie „Gdzie ja idę, wy kiedyś pójdziecie… Misterium wielkanocne według ks. Józefa Tischnera” Tischner mówił: „Nie Bóg wymyślił śmierć. To pomysł diabła. Bóg wymyślił życie, wymyślił miłość, która z życia się bierze. I z której życie się bierze. Powiedziano kiedyś: miłość mocna jako śmierć. A krzyż ma pokazać coś głębszego: że mocna jest miłość – mocniejsza jako śmierć”.

Nasze Hospicjum kieruje się Jego słowami: „Miłość nas rozumie” i jest trwającą już 15 lat próbą odpowiedzi na myślenie ks. prof. J. Tischnera: „O czym myśleć trzeba, nie przychodzi u nas z kart książki, lecz z twarzy zaniepokojonego swym losem człowieka … O jakości filozofii decyduje jakość bólu ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce zaradzić. Kto tego nie widzi, jest bliski zdrady.”

Bezpośrednią racją, która pokierowała mnie do realizacji tej płyty było pokazanie głębokiego sensu jaki towarzyszy zwłaszcza myśleniu religijnemu Tischnera. Sposobem, w którym się owo myślenie ujawniało były nie tylko kazania ale także jego teksty filozoficzne. Jeśli zaś kazania, to zwłaszcza te wygłaszane podczas odprawianych przez niego Mszy Św. w starosądeckim klasztorze sióstr Klarysek a wydane przez Wydawnictwo ZNAK pt. „Wiara ze słuchania Kazania starosądeckie 1980 – 1992”. Tischner pisał w „Sporze o istnienie człowieka”: „droga zbawienia jest drogą wiąż ponawianej wierności Dobru, które woła”. Pozostaje nam więc jak w często przywoływanej przez Tischnera metaforze człowieka jako melodii, tylko jedno? Wybierać „wiarę ze słuchania”, a nie fałszować jak uczniowie na drodze do Emaus, „głupi i leniwego serca”, którzy nie słuchali idącego obok nich słowa Chrystusa. „Wiara jest ze słuchania, widzenie przyjdzie potem” – mówi do nas ks. J. Tischner w kazaniu „Wewnętrzne zwycięstwo”. A o takiej próbie niezafałszowanej melodii, która ma „wygrać” człowiek bytujący na Ziemi opowiada owo kazanie.

Dialog o poszukiwaniu człowieczej wolności w oparciu o wygłoszone kazanie „Bóg jest blisko” i fragmenty kazania „Wewnętrzne zwycięstwo” w interpretacji prof. Jerzego Stuhra i prof. Jerzego Treli są słowną opowieścią tej płyty. A jako, że Józef Tischner sercem „narodził się”, był i pozostał w górach, w swojej Łopusznej, mottem do części muzycznej stało się zdanie muzyka góralskiego Zbigniewa Wałacha: „Przebudzenie – od ujścia do źródła”, czyli od „światowości” do … siebie samego”, które wyraża właściwy sens kazania Tischnera „Bóg jest blisko”, a powiedział w nim, że „Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie”. Pisał Tischner pod koniec swego „Sporu o istnienie człowieka”: „Moim zamiarem jest zrozumienie „rodowodu wolności” w oparciu o myślenie teologiczne. Pominięcie tego aspektu zagadnienia w „sporze o istnienie człowieka” byłoby karygodnym brakiem. Czy nie znamy teorii, wedle których nie kto inny, lecz właśnie Bóg „zabił człowieka”, zabijając w nim jego wolność?” Zamiarem tej płyty jest próba uchwycenia owego podstawowego, wg Tischnera, zasięgu w jakim działa człowiecza wolność w jego najważniejszym dramacie jaki toczy się w obliczu Boga. Płyta ma pokazać ową wolność poprzez odniesienie do słowa, do muzyki różnych rodowodów, góralskich, klasycznych, jazzowych, w ich połączeniu. Trzeba nam więc, aby choć trochę poznać nasz dramat z Bogiem, bardziej słuchać myślenia religijnego Tischnera, które nawołuje sponad „bytu” i „nie-bytu”, gdzie Bóg jest „Trójosobą” „dogłębnie” dramatyczną i jednocześnie wolną. Pisze Tischner: „Jak w Trójcy Świętej, tak w człowieku warunkiem miłości, czyli wzajemności z Innym, także z Bogiem, jest wolność pojęta jako samodzielność osoby, określona słowami: „posiadanie siebie”… Kropla wody nie znika w morzu, lecz pomimo swej znikomości odbija w sobie blask całego słońca”. Lecz to nie koniec dramatu człowieka, który może stanąć jeszcze wobec podstawowej próby „bycia jak Bóg, wiedząc, czym jest dobro i zło” (Rdz 3, 5). Ale ta odmiana zbłądzenia człowieczej wolności, w którą wprowadza się sam człowiek jest już iluzją bez wyjścia, bowiem w momencie jej zaistnienia człowiek traci siebie, nawet nie wiedząc o tym. Według Tischnera to stan, który uwydatnia swoistą „śmierć człowieka” jako samozakłamanej wolności. Pisze Tischner w ostatnich zdaniach „Sporu o istnienie człowieka”: „Czym kończy się ten dramat? Niezależnie od tego, w którą stronę potoczą się losy człowieka, pozostanie pełne napięć doświadczenie posiadania i nieposiadania siebie, połączone z niejasnym przeczuciem pełni bycia sobą, jaką w swej inności osiąga każda z trzech Osób w jednym Bogu”. Czy tak też dzieje się na tej płycie? Oceńcie Państwo sami.

 

Adam M. Cieśla
 


 
01. Jerzy Trela o płycie i naszym Hospicjum


 
02. Dom


 
03. Część I kazania – o Bogu


 

Bóg jest blisko

Kazanie ks. J. Tischnera, Poniedziałek Wielkanocny, 7 kwietnia 1980 roku

W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy o dwóch sprawach: o Bogu i o człowieku. W pewnym momencie nieznany przechodzień mówi do dwóch uczniów Chrystusa na drodze do Emaus: “Trzeba było, aby Syn Człowieczy cierpiał”. Trzeba było, aby się wypełniły Pisma. Prorocy to wszystko przepowiedzieli. I to “trzeba było” otwiera nas na tajemnice Boga. Co to znaczy: trzeba było? To znaczy, że wszystko, co się stało, zostało zapisane w Bożej księdze przeznaczeń. Bóg przewidział to wszystko. Bóg to wszystko zaplanował. Nie było w tym wszystkim żadnego przypadku. Włos z głowy człowiekowi nie spada bez woli Boga. “Cenniejsi jesteście niż wróble”. I dlatego wszystko było przewidziane.

…Wola Boga. Czymże jest ta wola Boga? Wola Boga jest pragnieniem dobra. Powiedział Chrystus o tym Bogu: „Jeżeli Go prosić będziecie o chleb, czyż poda wam węża?”.

Chrystus o woli człowieka powiedział, ze może ona za rzucony ku niej kamień odpłacić chlebem. To samo trzeba odnieść do woli Boga. Ta wola Boża, która pisze księgę ludzkich przeznaczeń, jest wolą, która za rzucony ku niej kamień odpłaca chlebem. Ze wszystkich zbrodni świata, ze wszystkich przestępstw, ze wszystkich grzechów rodzi się ofiara Syna Człowieczego. Za wszystkie kamienie, jakie człowiek rzuca w stronę nieba, Bóg odpowiada zesłaniem swojego Syna na ziemię i zbawczą ofiarą za człowieka. Taka jest wola Boga. Wola Boga, o której mówi się w Piśmie świętym, że jest miłością.
 
04. Tryptyk beskidzki


 
05. Część II kazania – o człowieku


 
Ale jest tutaj także powiedziane coś o woli człowieka, o człowieku … przechodzień wyrzuca uczniom, że są „głupi i leniwego serca”.

„Leniwe serce” – bardzo ciekawe powiedzenie dotyczące człowieka. Człowiek może mieć leniwe ciało: ciało ociężałe, ospałe, ciało, któremu się nie chce ruszyć z miejsca, ciało zmęczone. Ale może takie mieć serce leniwe. Serce leniwe to takie serce, które przechodzi obok prawdy i nie zauważa jej. Serce leniwe to takie serce, które ma uszy ku słuchaniu, ale nie słyszy. Serce leniwe to jest takie serce, które ma oczy ku widzeniu, ale nie widzi. Serce leniwe jest sercem zatopionym, pogrzebanym w prochu ziemi. Jest tak głęboko zainteresowane tym, co ziemskie, że nie widzi spraw ani prawd najbardziej oczywistych.

Zatroskane o to, co będzie jutro, co się stanie za chwilę … Ciągle gdzie indziej, ciągle nie tam, gdzie trzeba. Serce leniwe.

Leniwe serce to takie serce, które nie jest zdolne usłyszeć tego, co najważniejsze. Setki, tysiące razy spadają i zapadają w serce człowieka najbardziej oczywiste i jaskrawe prawdy. Setki razy powtarza taki człowiek słowa, które są największymi i najgłębszymi prawdami, nie rozumiejąc tych słów zupełnie. Serce leniwe – ciągle przechodzące obok tego, co najważniejsze.

„Głupi i leniwego serca”. Uszy ku słuchaniu – ale nie słyszą. Oczy ku widzeniu – ale nie widzą. I dlatego są tacy nieszczęśliwi. Przeżywają nieszczęście ukrzyżowania, nie widząc, czym ukrzyżowanie było naprawdę.

I oto mamy dzisiaj te dwie prawdy bardzo pięknie i głęboko pokazane. Z jednej strony Boga i Jego niekończące się odpłacanie chlebem za kamienie rzucane w Jego stronę. I z drugiej strony człowieka – ciągle rozproszonego, ciągle nieuważnego, ciągle niewidzącego i nierozumiejącego tego, co najbardziej oczywiste, tego, co od wieków zapowiedzieli prorocy.
 
06. Wołanie


 
07. Część III kazania – „Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie”


 
I jest jeszcze trzecia prawda w dzisiejszej Ewangelii: prawda o Bogu, który jest obecny przy człowieku, który towarzyszy człowiekowi w każdej minucie jego życia i na każdym odcinku jego życiowej drogi.

„Oczy ich były zasłonięte” i nie widzieli tego, kto szedł obok nich. Oczy zasłonięte smutkiem, przytłoczone troskami tej ziemi nie mogą odkryć tego, co jest najbliższe. Bo Bóg nie jest od człowieka daleko. W Nim jesteśmy, w Nim żyjemy, w Nim ruszamy się. Jest bliżej nas niż my samych siebie. Szukamy Go gdzieś daleko od siebie, wśród tajemnic wszechświata, w starych księgach, odległych wydarzeniach historii.

Tymczasem naprawdę jest inaczej: Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie. Poznali Go przy łamaniu chleba.

A ile razy myśmy w naszym domu łamali chleb, nie widząc, ze w tym domu, obok nas, jest Bóg? Piękna dzisiejsza Ewangelia poucza nas o tym, jak mamy w naszym domu łamać chleb. Poucza nas nie tylko o Bogu i o człowieku, ale poucza nas także o sposobie łamania chleba. Ile razy w naszym domu łamiemy chleb, ażeby dać kawałek tego chleba ludziom, tyle razy oczy nasze powinny się otworzyć i powinniśmy zobaczyć, że obok nas – w twarzach naszych braci, a także w miłości naszego serca – jest obecny zmartwychwstały Chrystus. Ten, który jest bliżej nas niż my samych siebie.
 
08. Świt


 
09. Postscriptum. Wewnętrzne zwycięstwo


 
Fragmenty kazania ks. J. Tischnera, Poniedziałek Wielkanocny, 20 kwietnia 1987

Możemy przyjrzeć się bliżej, w jaki sposób się to dokonuje. Znowu, tak jak poprzednio, przed śmiercią Chrystusa, na plan pierwszy wysuwa się wiara w słowo. Uczniowie przegrali wewnętrznie, bo zapomnieli o słowie, bo przestali wierzyć w słowo. Na drodze do Emaus Chrystus zrobi wyrzut uczniom swoim. Nie rozumieją Pisma, nie pojmują słowa. Na widok ukrzyżowanego zapomnieli o słowie.

„O głupi i leniwego serca”, powie Chrystus.

Są takie słowa, które przynoszą człowiekowi życie. I kiedy człowiek o tych słowach zapomni, ponosi klęskę wewnętrzną.

Przecież Chrystus mógł się im objawić już tutaj, a nie czekać dopiero tych kilka dni, aż znajdą się w Galilei. Owszem, Chrystus mógł to zrobić. Ale wtedy nie odbudowałby w tych ludziach ich wiary. Tymczasem uczniowie muszą najpierw uwierzyć w słowo – i na to słowo iść do Galilei. Zrobić ten kawałek drogi, zrobić na ślepo – zaufawszy słowu, uwierzywszy słowu.

Drodzy moi, dowiadujemy się, na czym polega istota chrześcijańskiej wiary: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”. I słowo przyszło do ludzi, przyszło po to, aby je człowiek przyjął.

Uwierzyć po chrześcijańsku to uwierzyć w słowo. Nie widzieć – ale usłyszeć i uwierzyć. Wiara jest ze słuchania, widzenie przyjdzie potem.

I tak jest również w naszym życiu. Całe nasze życie jest życiem, które toczy się od wygranej do przegranej. Czasem wygrywamy zewnętrznie, przegrywamy wewnętrznie. Czasem wygrywamy wewnętrznie, przegrywamy zewnętrznie. Wielką sprawą i zadaniem człowieka jest to, ażeby nawet przegrywając zewnętrznie, umiał wygrywać wewnętrznie. Aby nie pozwolił w sobie zabić tego, co najważniejsze: miłości, wiary, nadziei. Amen.
 
10. Uwielbienie


 
11. Gróniczek