Zapraszamy do lektury niepublikowanych dotąd wykładów ks. Józefa Tischnera, w których obok góralskich anegdot pojawiają się rozważania nad myślą największych filozofów.
Pulsujące pożądania
Uderza w oczy pewna różnica w opisie pożądliwości pomiędzy na przykład Heglem a Janem od Krzyża. Hegel na początku Fenomenologii ducha34, kiedy opisuje jakby budowę ludzkiej świadomości, także mówi o pożądliwości. Czym jest u Hegla pożądliwość? Zwraca on uwagę przede wszystkim na to, że pożądliwość sprawia, w pewnym sensie, istnienie i zanikanie przedmiotów. Pożądliwość u Hegla jest tym, co sprawia, że pewien przedmiot w świecie zewnętrznym istnieje, a potem przestaje istnieć. Weźmy głód. Z tego tytułu, że człowiek odczuwa głód, wokół człowieka mogą pojawić się chleby. Ale w momencie, w którym człowiek przestaje odczuwać głód, chleb w zasadzie zanika, stając się zwykłym przedmiotem tego świata. Człowiek tak długo, jak długo nie odczuwa pragnienia, nie spostrzega napoju jako napoju. Woda nie jest wtedy dla niego napojem. Ona napojem staje się przede wszystkim wtedy, kiedy człowiek odczuwa pragnienie. A więc dla Hegla, można powiedzieć, pojawianie się i zanikanie pożądań oznacza jednocześnie pojawianie się i zanikanie pewnego świata rzeczy. Gdybyśmy sobie wyobrazili, że nie mamy na przykład rozumu, że jesteśmy istotami zwierzęcymi pozbawionymi rozumu, to wtedy pokarm nie miałby charakteru trwałego dla nas. Zwierzę, przynajmniej niektóre zwierzęta, odkrywają istnienie pokarmów wokół siebie dopiero wtedy, kiedy są głodne. Kiedy są nasycone, świat nie jest dla nich światem pokarmu. Człowiek, ponieważ ma rozum, podkłada pod pokarm trwałą substancję. Dzięki rozumowi odkrywa, że chleb jest chlebem nawet wtedy, kiedy człowiek nie jest głodny. Gdybyśmy jednak oderwali tę trwałą substancję od rzeczy, pozbawili człowieka rozumu, wtedy bylibyśmy tak jak te zwierzęta, które tylko wtedy szukają pokarmu i odkrywają istnienie pokarmu, kiedy są głodne. Rozumiecie Państwo, czym jest dla Hegla świat pożądań? Jest to świat, w którym nie ma trwałości. Jest to świat pojawiania się i zanikania określonych przedmiotów. Jest to świat, można powiedzieć, pulsujący. Tak pulsuje, jak pulsują pożądania.
Zęby przejść od świata pulsującego do tzw. świata obiektywnego, trzeba uruchomić coś więcej niż samo tylko pożądanie. Kiedy zwracamy uwagę na Jana od Krzyża, widzimy, że opis pożądań jest nieco inny. Podobieństwo zachodzi i tu, i tu. A więc tu i tu pożądanie wiąże człowieka z jakimś przedmiotem, z jakąś rzeczą. Rzecz, której pożądam, wiąże mnie jako pożądającego. Jestem przywiązany do tego, co mnie przywiązało. A więc przywiązanie jest jakby dwojakie. Ja wiążę ze sobą przedmiot i przedmiot wiąże ze sobą mnie. Tak że w końcu nie wiadomo, kto tu bardziej kogo ma. Czy ja mam pieniądze, czy pieniądze mają mnie. Pożądanie nie jest jednak tutaj związane koniecznie z istnieniem przedmiotu. Bo ja mogę pożądać czegoś, czego nie mam. Nie mam pieniędzy, ale tak pożądam pieniędzy, że to pożądanie odbiera mi moją wolność. A więc pożądanie kieruje mnie do przedmiotu. Nie mówi się tutaj w zasadzie o erotyzmie u Jana od Krzyża. Kiedy my mówimy dzisiaj „pożądanie”, to bardzo często w naszej głowie pojawia się relacja mężczyzny i kobiety, a u Jana od Krzyża nie. Dlaczego nie? Ponieważ relacja ta jest traktowana jako relacja między Oblubieńcem i Oblubienicą jest od razu odniesiona do świata religii. To jest bardzo ciekawa sprawa, że myślenie o relacji erotycznej nie jest tu modelowane na myśleniu o relacji: ja i rzecz, tylko od razu jest modelowane na myśleniu: człowiek i Bóg. Ciekawa historia, że w całej tej książce nie ma mowy o tym, co się dzisiaj nazywa seksem. Nie ma mowy, bo to, co my byśmy dzisiaj nazwali seksem, jest tam od początku interpretowane jako relacja człowiek i Bóg. Tutaj zachodzi ta głęboka różnica pomiędzy traktowaniem erotycznej strony człowieka przez religię i przez światopogląd uprzedmiotowiony. W zasadzie w dzisiejszym uprzedmiotowionym świecie traktuje się tę relację trochę tak, jak relację pomiędzy butelką piwa a tym, komu się chce pić. Ja nie mówię, kto tu jest mężczyzną, kto kobietą. Czy butelka piwa jest kobietą, czy butelka piwa jest mężczyzną. Ale ten model tutaj funkcjonuje. Ja pożądam, to znaczy: mi się chce. I jest rzeczą drugorzędną, czy mi się chce piwa, czy mi się chce kobiety. Rozumiecie? Tak to jest potraktowane. Natomiast w głowach tych ludzi, mistyków, nigdy nic powstała myśl, żeby tę relację modelować, myślenie o tej relacji modelować na tym poziomie. Od razu ona jest modelowana na poziomie człowiek i Bóg. Dlatego można powiedzieć, że ta książka jest w jakimś sensie o erotyzmie, ale erotyzm jest od razu potraktowany jako symbol relacji człowieka i Boga.
Rozumiecie Państwo, skąd się […] bierze fundamentalna sprawa w tej relacji, sprawa wierności. Oczywiście w tej sprawie, w tej dziedzinie, kryterium miłości jest wierność. Natomiast w relacji ja i butelka – jak się opróżni jedną butelkę, to się sięga do następnej. Tu, że tak powiem, niewierność jest zasadą relacji. W miłości zasadą relacji jest wierność.
Mamy przywiązanie do przedmiotu. Pożądanie przywiązuje do przedmiotu. Teraz jest pewien problem. U Jana od Krzyża on się dość wyraźnie nie pojawia, [nie dowiadujemy się], jak to z tym przywiązaniem do przedmiotu jest. Czy pożądanie polega na tym, że się pragnie wody, czy pożądanie polega na tym, że się pragnie smaku wody? Zachodzi głęboka różnica pomiędzy pragnieniem wody a pragnieniem smakowania wody. Głęboka różnica pomiędzy pragnieniem piwa a pragnieniem smakowania piwa. Głęboka różnica pomiędzy miłością do kogoś a miłością do miłości. […] Zachodzi subtelna różnica, kiedy się kocha kogoś i kiedy się kocha miłość. Różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku miłość kieruje się do osoby, a w drugim przypadku miłość w gruncie rzeczy kieruje się do siebie. Bo ja chcę przeżywać te stany, które są związane z miłością. Wtedy nie chodzi o człowieka, ale chodzi o te stany, które są z miłością związane. Innymi słowy jest problem odgrywania miłości, odtwarzania w sobie tych uczuć, które miłość wnosi, i przeżywania miłości do czegoś, do kogoś. Powstaje pytanie: Na czym polega pożądanie? Czy pożądanie polega na tym, że się zbyt mocno pragnie piwa, czy też polega na tym, że w gruncie rzeczy nie chodzi o piwo, tylko chodzi o smak piwa? To straszny przykład, ale tak jest z obżarstwem, że na ucztach rzymskich, gdzie się objadano, zdarzały się potem przypadki, że ucztujący sztucznie doprowadzali się do wymiotów, żeby można było jeszcze bardziej smakować inne potrawy, które zostały. Mamy tutaj pożądanie smaku czy pożądanie jedzenia?
Nawiasem mówiąc, dla polonistów mam pewną uwagę dotyczącą znaczenia słów. Jeden z moich znajomych wybudował dom. Jak wybudował dom, to była wiecha, a ekipa była z Podhala. W tej ekipie między innymi był sołtys, ale sołtys nie był majstrem, tylko podwładnym majstra. Majster opowiadał mi o tym dniu, kiedy wiecha powstała, z pewną melancholią, niewątpliwym żalem. W związku z tą wiechą – powiada, tak się spili (tutaj uwaga dla polonistów), że „syćkaśmy rzygali, nawet sołtys wymiotowoł”. Jest to bardzo ważne zróżnicowanie, wskazujące, że demokracji nie ma i nie będzie, bo nawet w tej dziedzinie trzeba klasyfikować wedle hierarchii godności.
Otóż mając w pamięci te wieloznaczności związane z pojęciem pożądania, zwrócę zaraz uwagę na kilka cytatów. Raz jeszcze spróbujmy sobie uzmysłowić różnicę w pojęciu pożądań. Hegel, który zwraca uwagę przede wszystkim na pulsowanie świata. Ten świat pożądań istnieje i zanika. I Jan od Krzyża, który właściwie nie zwraca uwagi na pewną różnicę pomiędzy pożądaniem przedmiotu a pożądaniem pożądania. Różnica podstawowa w ujęciu pożądania Hegla i Jana od Krzyża: według Jana od Krzyża pożądanie sprawia przede wszystkim to, że załamuje się jakaś naturalna hierarchia wartości. Święty Jan cytuje św. Augustyna. Pisze tak: „Z tego, cośmy mówili, można już nieco zrozumieć, jaki jest przedział między stworzeniem a Bogiem, jak również i to, że dusze, które skłaniają się uczuciowo do jakiegoś stworzenia, są tak samo jak ono oddalone od Boga; powiedzieliśmy bowiem, że miłość czyni równym i upodabnia. Przedział ten między Bogiem a stworzeniem dobrze znał św. Augustyn, gdy mówił w Solilokwiach’. »Biedny ja, kiedyż moja nędza i niedoskonałość zbliży się do Twojej doskonałości? Ty jesteś prawdziwie dobry, a ja zły; Tyś prawy, a ja bezbożny; Tyś świętość, a ja nędza; Tyś sprawiedliwy, a ja niesprawiedliwy; Tyś światłem, a ja ślepcem; Tyś życiem, a ja śmiercią; Tyś lekarstwem, a ja chorym; Tyś prawdą najwyższą, a ja obłudą«” (dgk 81-82).
Widzimy, na czym polega świat, prawdziwy świat maskowany, fałszowany przez pożądanie. Istnieje ogromny dystans pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Innymi słowy: świat ma hierarchiczną budowę. U Hegla świat ma w zasadzie płaską budowę na poziomie pożądań. Tutaj jest hierarchia. Między Bogiem a człowiekiem jest ogromny dystans. Jeśli człowiek przywiąże się do tego, co niedoskonałe, uwięzi się na poziomie niedoskonałości, stanie się więźniem tego, do czego się przywiązał. Problemem jest tutaj dystans w hierarchii wartości. U Hegla pożądanie było odpowiedzialne za pulsowanie świata, tutaj za uwięzienie człowieka. Nie to jest istotne, czy coś jest, czy nie ma, tylko to, że człowiek zostaje przez pożądanie uwięziony. Pożądając na przykład bogactwa ziemskiego, zostaje przez to bogactwo uwięziony i nie może iść dalej. Święty Jan od Krzyża powiada coś bardzo charakterystycznego, mianowicie, że w tej sytuacji Bóg musi uczynić więcej wysiłku, żeby człowieka odwiązać od przedmiotów, niż zrobił wtedy, żeby go stworzyć z niczego. Łatwiej Bogu przychodzi stworzyć świat z nicości niż wyzwolić człowieka z uwięzi, którą sam sobie na szyję założył. Rozumiecie Państwo? Tu jest, że tak powiem, wszechmoc Boga ograniczona przez człowieka. Innymi słowy: łatwiej jest stworzyć z niczego niż zbawić, czyli wyzwolić. Stworzenie z niczego jest mniejszym cudem niż pokonanie tego oporu, który sam w sobie człowiek stworzył.
Jeszcze jedno jest bardzo charakterystyczne, jeśli chodzi o pożądanie. Patrząc głębiej w tę strukturę zniewolenia człowieka, widzimy podstawową koncepcję losu ludzkiego, dramatu ludzkiego. Kiedy człowiek odczuwa, że jest zniewolony? Tylko wtedy, kiedy ma iść do przodu. Gdyby w ogóle nie ruszał ze swojego miejsca, nie wychodził, nie czułby się niewolnikiem. Ale wizja podstawowa człowieka jest tutaj taka, że człowiek jest pielgrzymem, ma iść na tę górę, na której czeka Oblubieniec. Pożądanie to jest to wszystko, co nie pozwala człowiekowi ruszyć do przodu, czyli to są wszystkie więzi krępujące go w środku (nie z zewnątrz), które nic pozwalają mu porzucić tego świata, do którego się już przyzwyczaił. Wszelkie pożądanie działa na przekór nadziei. Można powiedzieć: wszystko to, co wiąże, odbierając człowiekowi nadzieję, jest splątane z pożądaniem.
Wyobraźcie sobie człowieka, który idzie w góry. Wyszedł do Morskiego Oka i tak się zachwycił, że już nie chce dalej. Wzywają go, żeby wyszedł trochę wyżej, a on siedzi nad Morskim Okiem jak Franek Gąsienica, któremu w Morskim Oku ukazała się złota rybka. Dała Frankowi trzy życzenia, bo ją złapał. Franek długo myślał, aż powiedział: „Kieby tak w tym Morskim Oku nie było wody, ino gorzołka”. Zrobiło się. Drugie życzenie: „Kieby tez w tym Białym Potoku nie woda płynęła, ino gorzołka”. Zrobiło się. Ale złota rybka mówi: „Franek, pomyślnijże, bo jeszcze masz jedną szansę”. Długo, długo myślał Franek: „Oj, złoto rybko, kieby tak jeszcze pół litra”. Proszę Państwa, to jest przykład związania człowieka jednym fundamentalnym marzeniem, które nie pozwoli mu ruszyć z miejsca.