Ks. Józef Tischner “Miłość w czasach niepokoju” – część I

Zapraszamy do lektury niepublikowanych dotąd wykładów ks. Józefa Tischnera, w których obok góralskich anegdot pojawiają się rozważania nad myślą największych filozofów. 

 

Rozmowa Oblubienicy i Oblubieńca z Pieśni nad Pieś­niami jest doskonałym symbolem więzi religijnej. Można powiedzieć, że ta rozmowa (bardzo poetycka) jest rozmową o głupstwach, o jakichś wydarzeniach. Jej wielkość polega na tym, że ci, którzy się miłują, wymieniają pomiędzy sobą nie tyle myśli, ile wzajemne wybrania. Ja wybieram, ja jestem wybierany. Oblubieniec wybiera, Oblubienica jest wybierana. Wszystko jedno wtedy, o czym się mówi. Ważne jest to, że się mówi. Jest coś takiego jak paplanina zakochanych. Gdy ktoś inny jej słucha, to łapie się za głowę. Paplanina nie na tym polega, że się wymienia jakieś genialne myśli zaczerpnięte z Kanta, Schopenhauera i Hegla albo z wyżej stojącego, tylko na tym, że ujawnia się subtelna więź pomiędzy ludźmi. Wiemy doskonale, że tej więzi, jeśli ona się utrwali, nie jest w stanie nic naruszyć. Ani trzęsienie ziemi, ani odkrycie jakiejś wady u jednej lub drugiej strony.

Jeden z moich znajomych spotkał dziewczynę. Okazało się, że jest chora na serce. Dla tej dziewczyny choroba serca była źródłem wielkiej tragedii. On ją pokochał niezależnie od jej choroby. Choroba nie tylko nie przerwała ich związku, ale go umocniła. Siła absurdu tutaj nie była siłą niszczącą, wręcz przeciwnie – siłą budującą. Mam nadzieję, że Państwo to widzą, bo to jest bardzo ważne. U Kierkegaarda [w Bojaźni i drżeniu] na razie ta sytuacja wyglądałaby tak, jakby siłą tego związku był absurd. Będziemy drążyć to, co Kierkegaard nazywa absurdem. Zobaczymy, że ten absurd, przy bliższym wejrzeniu, staje się mniej absurdem, niż się na pozór wydaje. Jak to kiedyś Staff napisał:

Bo coś w szaleństwach jest młodości,
Wśród lotu, wichru, skrzydeł szumu,
Co jest mądrzejsze od mądrości
I rozumniejsze od rozumu23.

Otóż w tym pozornym absurdzie jest coś mądrzejszego od mądrości i rozumniejszego od rozumu.

 

Gdyby wcześniej ktoś nam powiedział, że mamy opuścić dom, ponieważ Oblubieniec albo Oblubienica wezwie, bylibyśmy wstrząśnięci. Na tym polega stosunek absolutny. On jest in­dywidualny. W religii, podkreśla Kierkegaard, mamy do czy­nienia właśnie z tym stosunkiem indywidualnym. Kluczem do etyki jest słowo „obowiązek”. Kluczem do religii jest słowo „powołanie”. Obowiązek znaczy: powinienem. W religii w za­sadzie kluczem jest zdanie: „Jeżeli chcesz, to możesz”. Wcale nie: powinieneś. Ale: jeżeli chcesz, to możesz. „Czy powinie­nem ci przynieść kwiaty na imieniny?”. „Nie, nie powinieneś. Ale jeżeli zechcesz, to możesz”. Ten stosunek jest stosunkiem powołania, wezwania, bardzo indywidualnym.

Powiada Kierkegaard, że relacja religijna tym się odzna­cza, to powołanie tym się odznacza, że nie plączemy nad Abrahamem [którego Bóg prosi o ofiarę z syna]. Możemy usłyszeć z ust Abrahama: „Nie płaczcie nade mną, płaczcie sami nad sobą”. To są słowa Chrystusa idącego na Golgotę. Kiedy spotyka ludzi płaczących na Jego widok, powiada:

„Nie nade Mną płaczcie, lecz nad sobą”. Te słowa są pełne znaczenia, bo jesteście uwikłani w jakieś ambicje, w jakieś relacje. Te relacje was zniewalają. Prawdziwa nędza jest waszą nędzą, a nie moją nędzą, bo idę na śmierć jako istota wolna, a wy zostajecie na ziemi jako istoty zniewolone. Teraz, pro­szę Państwa, klucz, jeśli chodzi o etykę. Wchodząc w etykę przed doświadczeniem religijnym, mamy świadomość: jestem etyczny dla siebie, ja – bohater tragiczny – jestem etyczny dla siebie. Król, który ofiaruje córkę, jest etyczny dla siebie. Po doświadczeniu Abrahama etyka wraca, ale przyjmuje inną formę: jestem etyczny dla ciebie. Od momentu, w którym młody człowiek spotkał Chrystusa, a Chrystus powiedział mu: „Chowaj przykazania”, młody człowiek wie, ma być dalej etyczny, ale nie dla siebie, tylko dla ciebie. W ten sposób religia jakby strąca z piedestału to dumne, etyczne „ja” bohatera tragicznego. Bohater tragiczny przestaje się pysznić swym bohaterstwem. Jego etyka staje się etyką dla niego. To znowu trochę jak między Oblubienicą a Oblubieńcem. Ja nie kłama­łem wcześniej, a potem tym bardziej nie kłamię, bo byłoby to fatalne, gdyby ta, którą kocham, odkryła we mnie takiego padalca, który kłamie. Z całą pewnością kiedyś odkryje, ale lepiej opóźniać to doświadczenie. Proszę zapamiętać ten klucz: etyka dla siebie i etyka dla ciebie.

 


Zobacz pozostałe rozdziały