Korona Polskich Gór – Łysica

Relacja ze zdobywania pierwszego szczytu w ramach projektu Korona Polskich Gór  realizowanego pod Patronatem Krakowskiego Hospicjum dla Dzieci im. ks. Józefa Tischnera.
 
Boże Ciało 03.06.2021 – Łysica – Najniższy szczyt z listy wierzchołków Korony Gór Polski, który wybraliśmy na nasz pierwszy cel. 
 
Wszystkie wysiłki oraz radości związane ze zdobywaniem Korony Gór Polski, oddajemy w intencji rodzin oraz podopiecznych Krakowskiego Hospicjum im. ks. Józefa Tischnera
 
Wstaliśmy tego dnia o godzinie 5:07 i po początkowych trudnościach w wybudzeniu naszych pociech, udało się wyruszyć w trasę o godzinie 7:05 rano. Do miejscowości Święta Katarzyna znajdującej się w samym sercu Gór Świętokrzyskich dotarliśmy o 9:20 i wówczas skierowaliśmy się z dziećmi na nasz pierwszy szlak. Dziarsko przekroczyliśmy bramkę prowadzącą do wejścia do Świętokrzyskiego Parku Narodowego i ruszyliśmy w górę. Po drodze minęliśmy malowniczą kapliczkę oraz źródełko św. Franciszka. Pomimo naszych początkowych obaw, najmłodszy Józio nie przejmował się trudnościami, dużymi kamieniami i drewnianymi progami ustawionymi po drodze. Pokonywał je bez problemu samodzielnie przez ponad połowę trasy w górę. Połowę nie dlatego, że był zmęczony. Oj nie. Po prostu oglądał wielce fascynujące życie żuczka przez ponad 30 minut, a potem chciał skakać w błocie, a następnie stwierdził, że trzeba iść w dół. Tak więc został zainstalowany w nosidełku, z którego jeszcze parę razy próbował zbiec. Jeśli chodzi o Gabrysia oraz Tymka, oni również dali sobie świetnie radę na szlaku. Gabryś parł do góry jak rącza kozica górska, Tymek trochę częściej niż brat potrzebował postojów po drodze, ale również osiągnął szczyt Łysicy w tym samym czasie co Gabryś oraz ich mama – ok 11. Dzielny Józio z tatą, przybył na szczyt  20 minut później. Następnie nadeszła chwila na wykonanie zdjęć na szczycie, podbicie pieczątki zdobywców Korony Gór Polski i krótki postój. W międzyczasie Józio zrobił się trochę senny, więc usnął w ramionach taty, nieświadomy, że właśnie zdobywa kolejny szczyt – Skałę Agaty. Droga powrotna w dół zajęła nam więcej czasu niż wejście, z uwagi na zamiłowanie Józefa do podziwiania ogromnych czarnych żuków, które spacerowały w poprzek szlaku, a także ręcznym rozdrabnianiu spróchniałych drzew. Ze szczytu zeszliśmy około godziny 14:00, a do domu dotarliśmy o 16:30, dumni z siebie nawzajem i szczęśliwi, że udało nam się zapoczątkować projekt zdobycia Korony Gór Polski.