Relacja ze zdobywania drugiego szczytu w ramach projektu Korona Polskich Gór realizowanego pod Patronatem Krakowskiego Hospicjum dla Dzieci im. ks. Józefa Tischnera.
Wyprawa na Czupel. Z pozoru niewielka góra. W porównaniu do tych, na które wchodziliśmy w naszym życiu wydawała się niegroźna. Niedocenianie przeciwnika jest jednak sporym błędem.
Na Czupel dotrzeć można z kilku stron. Niebieski szlak z przełęczy Przegibek to 1:46 wędrówki zaczynając na wysokości 645 m.n.p.m. z sumą podejść 342 m. Szlak z Czernichowa to 2:16 z podejściem z 644 m. Bardzo stromy. Dlaczego wybraliśmy ten, a nie łatwiejszy próżno teraz dywagować. Dość powiedzieć, że na sam szczyt nie dotarł ani Józef, ani Tymoteusz. Droga prowadziła w większości wąskim wąwozem, który wysłany był luźnymi kamieniami i każdy krok trzeba było stawiać ostrożnie. Można też było iść bokiem wąwozu nachylonym od 30 do 70 stopni. Tak źle i tak niedobrze. Wydeptana ścieżka zdarzała się rzadko i bardzo nas cieszyła. Tymoteusz nadawał nam tempo. Uczciwie powiem, że po dwóch godzinach i 15 minutach, to byliśmy około połowy drogi – w okolicy Suchego Wierchu – 799 m.n.p.m., a więc i tak 492 m. przewyższenia. Gdybyśmy szli z drugiej strony to byśmy już wracali. Musieliśmy pozwolić Tymkowi i Józiowi zostać z dziadkami, gdyż Józef już nawet w nosidełku nie chciał kontynuować wyprawy. Grunt to dobry plan… Należy jednak za zasługę obojgu policzyć, że aż tam dotarli na własnych małych nóżkach. We trójkę (Kasia, Gabryś i ja) zdobyliśmy Czupel, po drodze Suchy Wierch i Rogacz. Powróciliśmy na miejsce “pikniku” reszty zespołu.
W wyprawach górskich liczy się wyprawę zakończoną sukcesem, jeśli ktokolwiek stanie na wierzchołku. W tym sensie wszystkim się udało 🙂