Kolędy to nie tylko piosenki o maleńkim Jezusku

Śpiewanie kolęd jest powszechnie znanym i praktykowanym zwyczajem bożonarodzeniowym. Warto jednak pamiętać, że kolędy to nie tylko „nastrojowe piosenki” o maleńkim Jezusku, ale niejednokrotnie swoiste „minitraktaty teologiczne”.

Można je porównać do ikon, za pomocą których artyści przekazują wybrane prawdy wiary.

Kolędy podkreślają niezwykłe i radosne poruszenie całej przyrody. Opisują to, jak Bożej Dziecinie „się wół i osioł kłaniają”, jak „gwiazda nad podziw świeci” i „niebo goreje”. Mówiąc inaczej, zauważają „wielkie zdziwienie, wszelkie stworzenie, cały świat orzeźwiony”. „Autorzy kolęd nie mają wątpliwości, że w Betlejem «Bóg się rodzi»; że dziecko leżące w żłobie to «Narodzony Boży Syn, Pan wielkiego majestatu», Jedyny Bóg Wszechmogący, «Pan niebiosów» i «Król nad wiekami», transcendentny – przekraczający zupełnie możliwości ludzkiego poznania i myślenia, co m.in. obrazują paradoksy: «moc truchleje», «ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony» – przytacza teolog KUL, prof. Michał Wyrostkiewicz.

 

Zwyczajność i boskość Jezusa

Kolędy, poza wymiarem boskości Jezusa, pokazują, że jest on dzieckiem, którym opiekuje się matka. Jest mu w „nóżki zimno” i  „płacze z zimna”, a  wtedy jego mama otacza go troską. Tuli swojego syna śpiewając mu „Lili lili laj, moje Dzieciąteczko, lili lili laj śliczne Paniąteczko” oraz „Lulajże Jezuniu, moja perełko, lulaj ulubione me pieścidełko” – robi to, co każda „ludzka” matka.

W kolędach ukazana jest siła i niezwykłość – „moc truchleje, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony” jest to podkreślaniem nadzwyczajności opisywanego wydarzenia. Moc przestaje być mocna, a ogień jasny – to ewidentna niezwykłość. To nie jest zwykła „cicha noc”, ale „cicha i święta”; to na pewno nie magiczne święta, jak chce wielu współczesnych ludzi, ale moment zwrotny w dziejach ludzkości; moment, w którym nie obowiązują dotychczasowe reguły. Odtąd już będzie inaczej.

 

Bogactwo postaci

W tekstach kolęd można odnaleźć wiele postaci. Oczywiście, główną jest Jezus Chrystus, Zbawiciel, który „w żłobie leży”. Teksty kolęd nie ograniczają się jednak tylko do zwrócenia uwagi na Niego. Zauważają też Jego Matkę i opiekuna Józefa. Wśród tych ludzi są nie tylko pasterze i ubodzy, ale także „mędrcy świata, monarchowie”. Jest także Herod, który obawia się Nowonarodzonego Króla. Nie ma wątpliwości, że wśród tego jedynie zasygnalizowanego „kolędowego tłumu” szczególne miejsce zajmują „pastuszkowie mili”. To oni pierwsi zostali powiadomieni o narodzeniu Syna Bożego i oni pierwsi mogą się pochwalić. „To jest swego rodzaju zapowiedź nauczania Jezusa, który błogosławił ubogich. Ubóstwo, jeśli się je dobrze wykorzysta, może być cnotą, a ubodzy błogosławionymi” – tłumaczy teolog.

Kolęda wskazują na rolę rodziny – Jezus przychodzi na świat w rodzinie, której filarami są matka i ojciec. Chociaż Jezus nie jest synem Józefa, to on spełnia jego rolę. Można się w tym dopatrywać pochwały rodziny, która w Bożych planach ma ważne miejsce.

 

Wyśpiewana teologia moralna

Niektóre kolędy wprost nawiązują do współczesnego życia i mówią o potrzebie uwierzenia w Jezusa i przyjęcia Jego nauki, gdyż jedynie to może owocować ładem i pokojem w świecie. Pokazują, że oparty na sprawiedliwości i solidarności pokój jest naturalnym stanem świata. I że jest on efektem dobrych działań człowieka: „pokój ludziom dobrej woli”.

Chociaż bez wątpienia główną treścią kolęd jest narodzenie Jezusa Chrystusa, to jednak niektóre z tych pieśni nie zatrzymują się jedynie na tym wydarzeniu, ale niejako chcą swą fabułę rozszerzyć na całą historię zbawienia. W kolędach pojawia się wyraźny wątek dotyczący życia i posłannictwa Chrystusa. „Teksty kolęd często przywołują i rozwijają biblijne opisy betlejemskiego wydarzenia. Nierzadko jednak nie zatrzymują się na nich, ale próbują interpretować ewangeliczne opisy. W ten sposób stają się swego rodzaju „wyśpiewaną teologią” – podsumowuje dr hab. Michał Wyrostkiewicz, prof. KUL.

 
 


źródło: opoka.org