Gisbert Greshake “Życie silniejsze niż śmierć. O nadziei chrześcijańskiej” cz. XXI

Zapraszamy do lektury dzieła “Życie silniejsze niż śmierć. O nadziei chrześcijańskiej” autorstwa Gisberta Greshake’a.

 

Rozdział piąty
PIEKŁO – WAGA WOLNOŚCI

 

Czy istnieje definitywne piekło? Czy możliwe jest życie zakończone całkowitym fiaskiem? Czy autodestrukcja ludzkiego życia, do której może dojść tu i teraz, może zostać doprowadzona kiedyś do ostateczności? Temat piekła stał się dla wielu ludzi czymś obcym. Prawie że nie ma kaznodziei, który „zaryzykowałby” powiedzenie kazania o przyszłym piekle. Z drugiej zaś strony dla niejednego temat piekła ma w sobie coś niezmiernie przerażającego. Jakie poglądy można głosić w sposób odpowiedzialny na temat piekła? Podejdźmy najpierw do rzeczy negatywnie: Zdecydowanie należy odrzucić wiele tradycyjnych, częściowo śmiesznych i kiczowatych, częściowo okropnych wyobrażeń piekła, uwydatniających męki piekielne, jako niezrozumienie właściwego przekazu dotyczącego piekła. Czyż nie jest zatrważające, że to właśnie tradycyjne wyobrażenia piekła stanowią wręcz kopalnię dla psychoanalizy? Ileż można tu znaleźć neurotycznych agresji i chorobliwych perwersji, bynajmniej nie chrześcijańskich! Już na obrazach średniowiecznych potępieni mają za poruczeniem zleceniodawcy rysy twarzy i szaty bądź urzędowe togi ludzi znienawidzonych czy traktowanych z wrogością. Pragnienie, odzwierciedlające się w tym – ażeby wróg został potępiony – odpowiada wszystkiemu, tylko nie biblijnemu przykazaniu miłości nieprzyjaciół. Przedstawienie mąk piekielnych stanowi często jedynie przerażającą ilustrację sadystyczno-seksualnych popędów, które wyparte ze świadomości, w formie zakamuflowanej mogły się tutaj w sposób nieskrępowany rozwijać. W nie mniejszym stopniu znajdujemy też tutaj wyraźnych prekursorów nowoczesnej pornografii. Obrazy piekła na przykład pędzla Hieronima Boscha, przedstawiające w sposób odpychający albo i atrakcyjny narządy płciowe i symbole seksualne, są przykładem tego, w jaki sposób, i gdzie, w świecie świętym tylko powierzchownie, możliwa była ekspresja elementów popędowo-antysakralnych. I w końcu w życiu Kościoła groźba piekła była nierzadko instrumentem autorytetu kościelnego, wykorzystywanym w celu podporządkowania sobie wiernych i sprawowania nad nimi władzy. Stąd w tradycji chrześcijańskiej piekło znajduje się często w kontekście niemającym nic wspólnego z Ewangelią.
Odrzucając takie perwersyjne wyobrażenia piekła, nowsza teologia słusznie podkreśla jednocześnie, że piekło jest tematem na wskroś biblijnym, a co więcej, że mowa o piekle w nauczaniu Jezusa zajmuje poczesne miejsce. Również współczesna egzegeza historyczno-krytyczna wskazuje na to, że sam Jezus mówił o piekle, temat piekła spełniał nawet istotną funkcję w Jego przepowiadaniu. Historycznemu Jezusowi można na przykład najprawdopodobniej przypisać następujące zdanie z Kazania na Górze: „Każdy, kto […] by rzekł swemu bratu […] »Bezbożniku«, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5,22). Tak samo słowa: „I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła” (Mt 5,30; 18,8). Jeżeli ten tekst i inne zbierze się razem, to można dostrzec, że w orędziu Jezusa piekło nie zajmuje wcale podrzędnego miejsca.

Rozstrzygająca jest jednakże kwestia: W jakim kontekście Jezus przywołuje piekło? Odpowiedź: Piekło to ciemny kontrapunkt dla Jezusowego wezwania do nawrócenia. Jego słowa o piekle uświadamiają, że człowiek może wszystko zyskać albo wszystko stracić, że może zostać ocalony albo iść na zatracenie. Inaczej mówiąc: Pragną one uświadomić słuchaczowi wyraźnie powagę sytuacji i radykalizm wymaganej decyzji. Uświadamiają, że w przypadku królestwa Bożego, które Jezus obwieszcza, idzie o „całość”, że to sprawa na śmierć i życie. Teraz – gdy Jezus naucza i dla Jego słuchaczy, stawką jest rzeczywiście wszystko, literalnie idzie o „wszystko albo nic”. Funkcją piekła w nauczaniu Jezusa jest zatem uwydatnienie powagi decyzji, której się od nas żąda. Jezus radykalnie i wyraźnie odmawia jednak udzielenia informacji na temat stanu piekielnego po śmierci, które pozwoliłyby zaspokoić ludzką ciekawość. Na pytanie „gwoli informacji”, zadane przez jego uczniów, czy tylko nieliczni będą zbawieni, odpowiedź brzmi według Łukasza (Łk 13,24): „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”! Słowa dotyczące piekła nie stanowią zatem informacji i nie zaspokajają ciekawości ludzkiej, lecz nakładają na nich bez-względną odpowiedzialność: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”!

To samo można uwypuklić jeszcze w inny sposób: W lingwistyce rozróżnia się między tak zwanymi zdaniami performatywnymi a informatywnymi. Wynika to z obserwacji, że nasz język może spełniać bardzo różne funkcje. Istnieją zdania o funkcji informatywnej, to znaczy mówiący pragnie przekazać słuchaczowi jakiś stan rzeczy, pragnie poprzez wypowiadane słowa poinformować go o istniejącej już rzeczywistości. Język przekazuje coś zatem, informuje o czymś. Wypowiedź performatywna natomiast nie przekazuje drugiemu informacji o istniejącym już stanie rzeczy, lecz dopiero ów stan rzeczy stwarza. Mówiąc na przykład do kogoś: „Wybaczam ci”, nie przekazuję mu informacji o zaistniałej już rzeczywistości, lecz sama ta wypowiedź o przebaczeniu stwarza nową rzeczywistość, czyli nową relację między obojgiem ludzi. Albo „tak” w urzędzie stanu cywilnego nie informuje partnera i udzielającego ślubu urzędnika o wewnętrznej postawie mówiącego, lecz tworzy nową rzeczywistość, a mianowicie prawnie obowiązującą rzeczywistość małżeństwa. Przywołując pojęcia „performatywny” i „informatywny” w odniesieniu do naszego pytania, można powiedzieć: Słowa o piekle są słowami performatywnymi; nie informują, lecz stwarzają w słuchaczu rzeczywistość ostatecznej odpowiedzialności za własną decyzję wiary; pragną tak jakby zmobilizować definitywny radykalizm. Tam, gdzie Jezus mówi o piekle, nie chodzi Mu o spojrzenie w przyszłość, lecz o powagę chwili obecnej.

W tradycji teologicznej ta funkcja mówienia o piekle dawno utonęła w niepamięci albo przynajmniej ma się ją niedostatecznie na uwadze. Przeoczono, że piekło w przesłaniu Jezusa, jak i w ogóle w Piśmie, nie jest tematem samym w sobie, a już w ogóle nie tematem gwoli informacji, lecz ma charakter performatywny. Rozwój doktryny o piekle w historii nauczania Kościoła i teologii prowadził od performatywnej gry językowej do traktowania piekła jako przedmiotu informacji „samej w sobie”.

Czy z tego rodzaju rozważań wynika, że w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak piekło, ponieważ stanowi ono tylko pewien element w grze językowej napomnienia i wezwania do radykalnej decyzji? Taki wniosek faktycznie wyciąga nieliczne grono teologów. Uważają oni, że Jezus przejął jedynie słowa o piekle jako ówcześnie utarte światopoglądowe wyobrażenie niczym szyfr, aby za pomocą tego wyobrażenia zasugerować słuchaczom owo „wszystko albo nic” wymaganej od nich decyzji. Ponieważ jednak Jezus według tychże teologów podchwycił w ten sposób tylko pewne „tło” światopoglądowe, to ani tutaj, ani w innych przypadkach, nigdzie nie ma mowy o tym, czy „tłu” temu odpowiada jakaś rzeczywistość. Według rzeczonych teologów bardziej prawdopodobne jest, że w tradycyjnym sensie piekła nie ma i że radykalny grzesznik, a zatem ktoś, kto doprowadził swe życie do totalnej perwersji, umierając, wpadnie na powrót w nicość. To „rozwiązanie” nie jest w zasadzie niczym nowym. Już Orygenes i szereg jego uczniów, a nawet ojcowie Kościoła, jak na przykład wczesny Hieronim, byli zdania, że mówienie o piekle wiecznym ma tylko funkcję przekonania ludzi i skłonienia ich do nawrócenia. Perspektywa wiecznego potępienia powinna według nich skłonić człowieka do życia chrześcijańskiego, w rzeczywistości nie ma jednak wiecznych kar piekielnych. Można nawet pokazać, że w historii teologii wszech czasów zarówno wierzący, jak i pośród nich sami teologowie – i nie byli to wcale najgorsi – bronili się przed możliwością istnienia kary wiecznego piekła. Jako przykład przytoczmy piękny tekst, pochodzący ze świata ewangelickiego pietyzmu, pióra Christopha Friedricha Blumhardta:

Ustanowić piekło, w którym Bóg na wieki wieków nie miałby nic do powiedzenia, oznacza anulować całą Ewangelię. Musimy walczyć do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi, ażeby całe niebo, cała ziemia, cały świat zmarłych znalazł się w ręku Jezusa. Jeżeli musiałbym wyzbyć się nadziei odnośnie do jakiegoś człowieka, uznać za beznadziejną jakąś modlitwę, to pozostałby ciężar śmierci, ciężar bólu, ciężar nocy i ciemności. Wtedy Jezus nie byłby światłem świata.

Urząd nauczycielski Kościoła odrzucał zawsze takie poglądy; obstawał przy wiecznej karze piekła. Czy słusznie? Należy zastanowić się nad następującą rzeczą: Jeżeli piekło miałoby wyłącznie funkcję gry językowej, mowa o nim stanowiłaby albo rodzaj pobożnego oszustwa, albo straciłoby ono wszelką siłę przekonywania. Albowiem mowa o piekle tylko wtedy bezwzględnie i skutecznie wzywa do odpowiedniej decyzji, gdy piekło stanowi dla człowieka przynajmniej realną możliwość. Jeżeli nią nie jest, staje się rodzajem straszaka dla dzieci – niczym grożenie babą jagą. Taki sposób mówienia może być skuteczny tak długo, jak dziecko jest jeszcze dzieckiem. Jak tylko jednak dziecko przejrzy „oszustwo”, jak tylko pojmie funkcję baby jagi, takie napomnienia stracą wszelką moc, tak że nie bez kozery rodzice nie naprzykrzają się już takimi pogróżkami starszym dzieciom. Podobnie byłoby też z piekłem. Powiedzenie zgodnie z prawdą – przyłączając się do wielu nowszych teologów – że mowa o piekle pragnie plastycznie przedstawić, iż człowiek może pogubić się w swej wolności i ostatecznie zmarnować swe życie, ma sens jedynie wtedy, kiedy piekło, to znaczy ostateczne rozminięcie się z celem życia, stanowi realną możliwość. Zarówno mi, jak i innym teologom wydaje się, że ta realna możliwość ostatecznej klęski ludzkiego życia stanowi niezbywalne sedno obowiązujących kościelnych doktryn o piekle: człowiek może ostatecznie rozminąć się ze swym celem, może sam siebie uczynić w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu potworem. Ale również tę wypowiedź trzeba umieścić w szerszym kontekście: w kontekście uniwersalnej woli zbawczej Boga.

 

Zobacz pozostałe rozdziały