Ze Stanów Zjednoczonych przyszła wiadomość o śmierci jednego najwybitniejszych socjologów religii na świecie, 88-letniego profesora Rodneya Starka. Zasłynął on zwłaszcza jako współtwórca teorii racjonalnego wyboru w religii, zwanej teorią Starka-Bainbridge’a. Choć sam był człowiekiem niewierzącym, nigdy nie żywił uprzedzeń wobec religii, w odróżnieniu od wielu swych kolegów po fachu, którzy – jak zauważał – gardzili przedmiotem własnych badań. Wyznając zasadę „sine ira et studio”, nie utożsamiał się z całą rzeszą pracowników akademickich, uznających ludzi religijnych za nieuleczalnie zacofanych, zaś samą religię za skazaną na zagładę.
Pionierską zasługą Starka było dogłębne zbadanie pierwotnego chrześcijaństwa, ale nie z perspektywy historycznej czy religijnej, jak robiono do tej pory, lecz socjologicznej. Najważniejsze wyniki badań amerykańskiego naukowca w tym obszarze da się zrekapitulować w kilku podstawowych punktach.
Relacje osobiste
Po pierwsze, doszedł on do wniosku, że kluczem do sukcesu ewangelizacyjnego Kościoła w pierwszych wiekach były relacje osobiste. W czasach, gdy kult publiczny był zabroniony, podstawową instytucją chrześcijańską była rodzina, zaś najważniejszym miejscem dom rodzinny. W tym okresie wiara rozprzestrzeniała się niemal wyłącznie w kręgach rodzin, przyjaciół i znajomych poprzez indywidualne nawrócenia.
Klasa średnia
Po drugie, wbrew potocznym mniemaniom, pierwsi chrześcijanie w większości nie wywodzili się z biedoty, lecz pochodzili z zamożnej klasy średniej. Dzięki swej niezależności finansowej mogli łożyć środki na prowadzenie misji.
Geniusz kobiet
Po trzecie, decydującą rolę w pozyskiwaniu nowych wiernych odgrywały kobiety, które nierzadko nawracały swoich mężów na chrześcijaństwo. Wśród wyznawców Chrystusa było proporcjonalnie więcej dziewczynek niż w społecznościach pogańskich, ponieważ w tych ostatnich często zabijano dziewczynki już po urodzeniu. Ewangelia z kolei, w odróżnieniu od ówczesnych kultów, głosiła świętość i nienaruszalność ludzkiego życia oraz równość kobiet i mężczyzn. Z tego powodu chrześcijaństwo przyciągało kobiety w większym stopniu niż mężczyzn.
Dzieci
Po czwarte, istotnym czynnikiem dynamizującym rozwój chrześcijaństwa była większa liczba dzieci, którą posiadali wyznawcy Chrystusa, sprzeciwiający się aborcji oraz porzucaniu noworodków, zwłaszcza dziewczynek. Mało tego, często adoptowali oni niechciane dzieci, które w przeciwnym razie skazane były na śmierć.
Trwałość rodzin
Po piąte, skoro niezastąpioną rolę w rozpowszechnianiu wiary pełniła rodzina, to niezwykle istotna była nienaruszalność struktur rodzinnych. Wśród chrześcijan rodziny były bardziej stabilne z powodu zakazu rozwodów.
Pomoc i poświęcenie
Po szóste, w czasach wielkich prób, jakimi były zarazy, Kościół wykazywał wyższość nad innymi religiami, przyciągając do siebie rzesze ludzi. Oferował bowiem lepsze wytłumaczenie plag dotykających ludzkość, a zarazem dawał nadzieję na przyszłość. Przede wszystkim jednak podczas epidemii chrześcijanie nieśli największą pomoc potrzebującym, dzięki czemu odsetek ocalałych z moru był większy. Sprzyjał temu fakt, że wyznawcy Chrystusa tworzyli dobrze zorganizowaną sieć wsparcia społecznego, która nie istniała wśród pogan.
Stark podaje następujący przykład z czasów, gdy za panowania Marka Aureliusza w Wiecznym Mieście wybuchła epidemia czarnej ospy:
Kiedy pewnego dnia 5 tysięcy ludzi zmarło w samym Rzymie i kiedy pogańscy kapłani, lekarze i władze uciekli z miasta, porzucając nawet swoich najbliższych, to chrześcijanie heroicznie troszczyli się o chorych i umierali, wiedząc, że mogą się zarazić i umrzeć z powodu choroby. Księża, diakoni i świeccy umierali, dążąc do ocalenia swoich chorych pogańskich bliźnich.
To właśnie taka postawa skłaniała wielu pogan do przechodzenia na chrześcijaństwo.
Równomierny rozwój
Po siódme, jak udowodnił Stark, chrześcijaństwo w ciągu pierwszych czterech stuleci rosło statystycznie stosunkowo równomiernie, dlatego – jego zdaniem – poszukiwanie jakichś nadzwyczajnych czynników wzrostu tej religii jest zbędne. Socjolog pokazał też, że nie jest też prawdą, jakoby Kościół zaczął rozwijać się szybciej po przyznaniu wolności religijnej chrześcijanom przez Konstantyna Wielkiego niż było to wcześniej. W związku z tym pogląd, jakoby ludzie po przewrocie konstantyńskim zaczęli nawracali się na religię Chrystusową skuszeni korzyściami materialnymi, jest błędny.
Znacznie poważniejsze zmiany niż edykt mediolański Konstantyna Wielkiego z 313 roku, dający Kościołowi wolność religijną, przyniósł edykt Teodozjusza Wielkiego z 391 roku, ustanawiający chrześcijaństwo jedyną religią państwową. Po tym wydarzeniu zaczęło maleć zaangażowanie wspólnot chrześcijańskich w nawracanie ludzi innych wiar, a wzrosła rola instytucjonalnych czynników kościelnych. To właśnie wtedy pojawiło się zjawisko, nazywane w socjologii i ekonomii „efektem gapowicza” (mianem „gapowicza” określa się podmiot korzystający z dóbr lub usług Kościoła w stopniu przewyższającym jego udział w kosztach ich wytworzenia).
Rozum i wiara
Rodney Stark nigdy nie podjął się orzekania, czy jakaś religia jest prawdziwa, czy też nie. Powtarzał, że nauka ogranicza się do badania świata naturalnego w sposób empiryczny, dlatego nie może wypowiadać się o świecie duchowym, który należy do innego porządku. Sam uznawał siebie jako osobiście niezdolnego do wiary religijnej. Zarazem uważał, że przyjęcie chrześcijaństwa jest aktem rozumowym, opartym na całkowicie racjonalnych i logicznych przesłankach. Napisał nawet kilka książek, w których z naukowego punktu widzenia rozprawiał się z mitami antykatolickimi, funkcjonującymi we współczesnej kulturze.
W jednym z wywiadów mówił:
Mam problem z wiarą. Nie jestem z tego dumny. Nie sądzę, że czyni mnie to intelektualistą. Uwierzyłbym, gdybym mógł, i może będę w stanie, zanim się to skończy. Byłbym z tego zadowolony.
Miejmy nadzieję, że przed śmiercią jego życzenie zostało wysłuchane.
Źródło: Grzegorz Górny, wpolityce.pl