Obchodzony jako Święto Pracy 1 maja jest także dniem, w którym Kościół katolicki czci św. Józefa – patrona ludzi pracy. Tego dnia Kościół podkreśla szczególną rolę pracy w życiu i w rozwoju każdego człowieka.
Święty Józef był mężem Maryi. Jego święto obchodzimy dwa razy w roku: 19 marca – jako Oblubieńca Matki Bożej i 1 maja – jako wzór i patrona ludzi pracy.
Całe swe życie św. Józef ciężko pracował. Ewangelie określają go mianem faber, przez co rozumiano wyrobnika – rzemieślnika naprawiającego narzędzia rolnicze i przedmioty drewniane. To właśnie praca, a nie kontemplacja, pokuta czy uczynki miłosierdzia, stała się dla św. Józefa źródłem uświęcenia.
Dzień 1 maja świętem Józefa rzemieślnika ogłosił papież Pius XII, zwracając się 24 kwietnia 1955 r. do Katolickiego Stowarzyszenia Robotników Włoskich i nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r. Świętu Pracy. Tego dnia Kościół w sposób szczególny zwraca uwagę na pracę w aspekcie wartości chrześcijańskich, jak również społecznych, ogólnoludzkich i narodowych.
Sobór Watykański II w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym “Gauduim et spes” (“Radość i nadzieja”) podkreśla, że “człowiek jest podmiotem oraz głównym wykonawcą pracy i w świetle tej prawdy można dobrze pojąć zasadniczy związek istniejący pomiędzy osobą, pracą i społeczeństwem”.
Ludzka działalność – przypomina Sobór Watykański II – “pochodzi od człowieka i jest ukierunkowana na człowieka”. “Zgodnie z planem i wolą Bożą powinna ona służyć rzeczywistemu dobru ludzkości i pozwalać człowiekowi, jako jednostce i jako członkowi społeczności, na rozwijanie i wypełnianie jego integralnego powołania”.
Papież Jan Paweł II w encyklice “Laborem exercens” podkreślił, że “aby wypełnić to zadanie, trzeba pogłębiać +rzetelną duchowość ludzkiej pracy+, mocno zakorzenioną w +Ewangelii pracy+, a wierzący są powołani do głoszenia i świadczenia o chrześcijańskim znaczeniu pracy pośród swych rozlicznych zajęć”.
W encyklice tej Jan Paweł II analizował problematykę pracy we współczesnym świecie. Rozwijał ideę pierwszeństwa osoby ludzkiej wobec rzeczy i samej pracy, która powinna być środkiem utrzymania i pomnażania dobrobytu kraju oraz samorealizacji człowieka. Papież pisał też o uprawnieniach pracowników i o roli związków zawodowych.
Hugo Hoever w “Żywotach świętych na każdy dzień” podkreślił, że wspomnienie św. Józefa Robotnika ukazuje “szczególną godność znaczenia pracy ludzkiej i jest wyrazem zrozumienia i poszanowania jej roli w duchowym rozwoju człowieka, a także okazją do złożenia hołdu tym jej wartościom, które pozwalają stosunki między ludźmi ją wykonującymi oprzeć na zasadach pokoju społecznego – dalekich od niezgody, gwałtu i nienawiści”.
“Św. Józef, cieśla z Nazaretu, małżonek Najświętszej Marii Panny i opiekun Chrystusa, jest obecnie otoczony osobistym kultem jako uosobienie godności człowieka pracy, a także opatrznościowy opiekun robotniczej rodziny” – pisze Hoever.
Do Polski kult św. Józefa dotarł na przełomie XI i XII w., ale największy jego rozwój nastąpił w XVII i XVIII w. Kult ten propagowali karmelici i siostry wizytki. Obecnie centralnym ośrodkiem kultu św. Józefa jest w Polsce sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. W kraju jest ok. 270 świątyń pod wezwaniem św. Józefa, w tym kilkanaście pod wezwaniem św. Józefa Robotnika.
Święty Józef jest patronem licznych stowarzyszeń i zgromadzeń zakonnych. To także patron cieśli, stolarzy, rzemieślników, inżynierów, grabarzy, wychowawców, podróżujących, wypędzonych, bezdomnych i umierających. Wzywany jest także w przypadku chorób oczu i w sytuacjach beznadziejnych, zwłaszcza braku dachu nad głową. Do św. Józefa modlą się narażeni na pokusy.
Świętego Józefa jako patrona obrali sobie też polscy księża – więźniowie obozu koncentracyjnego w Dachau. Złożyli oni przysięgę, że w razie oswobodzenia, co roku będą spotykać się w miejscu kultu świętego Józefa w Kaliszu, by mu dziękować za ocalenie. Obóz został wyzwolony 29 kwietnia 1945 r. Ocaleni księża z Polski do końca życia wypełniali złożone przyrzeczenie i pielgrzymowali do Kalisza, dziękując za ocalenie. Ostatni z nich, ks. Leon Stępniak, zmarł w 2013 r.
(PAP)